Domy modlitwy

Adresy domów modlitwy

Jacek Walicki  "Synagogi i Domy Modlitw w Łodzi"

Str. 84

 

W życiu religijnym Żydów, szczególnie chasydów, dużą rolę odgrywały domy modlitwy, nazywane sztibł lub klojz. Były to zwykle przerobione pomieszczenia mieszkalne (w Łodzi także przemysłowe), w których ustawiano Aron-haKodesz i prowizoryczną bimę. Zazwyczaj zamiast w ławkach wierni siedzieli przy stołach. Nabożeństwo prowadzili często ludzie świeccy. Zwolennicy poszczególnych cadyków mieli odrębne domy modlitwy; stanowiły one miejsce, wokół którego koncentrowało się życie chasydów, były ich „drugim domem”. Chasydzki sztibł był czymś więcej niż miejscem modlitwy – uprawiano tu także naukę rabiniczną[1]. W domach modlitwy modlili się nie tylko chasydzi; były także tworzone przez grupy sąsiedzkie z kilku domów na jednej ulicy[2].

 

Pierwsze domy modlitwy w Łodzi istniały już co najmniej w połowie lat 20. XIX w. Wynika to z zawartego w 1825 r. kontraktu na „dzierżawę rodału”, w którym zastrzeżono, iż:

Dzierżawca nie będzie wybierać więcej od rodału jak tylko podług ugody i ogłoszenia przez szkolnika miejscowego w bóżnicy, więc zaś tyczy [!] odbywania nabożeństwa w domach prywatnych, takowe bez pozwolenia (przez ugodę dzierżawcy) nie może być dozwolonym[3].

Natomiast warunki licytacyjne „dochodu od rodału” z kwietnia 1832 r. w punkcie czwartym stwierdzały:

Żadne osoby czyli to Huzety [chasydzi] czyli też do bractwa [pogrzebowego „Chewra Kadisza”?] należący, od używania rodału nie są wyłączeni, byle by dzierżawcy należność podług wywołania kto więcej da opłacili; inne zaś rodały przez bractwa posiadane, lub posiadać się mogące miejsca nie mają[4].

Więcej informacji na temat domów modlitwy zachowało się w aktach od momentu objęcia dzierżawy „od rodału” dochodu przez Szmula Saltzmana. Oprócz wspomnianego wcześniej, najlepiej zresztą udokumentowanego, konfliktu w końcu lat 40. z grupą utrzymujących swój dom modlitwy Żydów postępowych[5], Saltzman walczył z pomniejszymi prywatnymi domami modlitwy, żądając opieczętowania posiadanych przez nie rodałów.

W 1855 r. dzierżawca donosił Magistratowi m. Łodzi, że:

 

W mieszkaniu Mośka Nogacz garkuchnię w tutejszym mieście oraz i dom zajezdny utrzymującego, gdzie najznaczniejsze kupcy przybywają z różnych okolic[6] [i] nie zajeżdżają do bożnicy, tylko w jego mieszkaniu nabożeństwo odprawiają z czytaniem rodału. Nogacz jedynie dla własnych środków [?] zakupił rodał co jest celem zachęcenia kupców u niego potrzeby mających – jednakże stanowi to znaczny uszczerbek w dochodzie z rodału, a bardziej jeszcze z ofiar dobrowolnych przy użyciu modlitwy podczas czytania rodału przez zamożnych wyrzeczonych.

Saltzman    żądał opieczętowania rodału, jednak po kilku dniach obie strony doszły do porozumienia i dzierżawca wycofał żądanie[7].

Rok później Saltzman żądał interwencji władz w sprawie używania rodału bez jego zgody w sztibłach chasydów kockich i wareckich – w zachowanych dokumentach brak jednak o nich bliższej informacji[8]. Natomiast w 1858 r., na żądanie Dozoru Bóżniczego, opieczętowane zostały rodały posiadane przez 14 osób: handlarza mąką Izraela Lewkowicza   , Mordechaja Hebera   , krawca Icka Fajtlowicza   , mosiężnika Szulima Reibanbacha   , czapnika Abrahama Mularskiego   , wyrobnika Lewka Kiepskiego   , krawców Mordechaja Tobiasza    i Hersza Pryntza   , szewca Munisia Korpela   , cyrulika Szlamę Moskowicza   , Szlamę Bolesławskiego   , handlarkę wdowę Rosenblatt   , „garkuchników” Mojżesza Nogacza    i Majera Henigsztoka   . Winnym zakazano odprawiania nabożeństw w przyszłości [9].

Gdy w 1860 r. dzierżawcą dochodu „od rodału” został Daniel Kochański   , doprowadził do opieczętowania rodałów zarówno chasydom, z którymi w końcu doszedł do porozumienia[10], jak i poprzedniemu dzierżawcy – Sz. Saltzmanowi    oraz M. Heberowi   , Jakubowi Horończykowi   , Jakubowi (?) Hamburskiemu    i Zajnwelowi Fajnsylberowi   [11]. Co najmniej od 1864 r. dzierżawa rodału obejmowała również Bałuty; jednak początkowo dzierżawca łódzki (Wigdor Gutgold   ) miał kłopoty z egzekucją swych uprawnień, gdyż władze powiatu łęczyckiego nie chciały udzielać mu pomocy[12].

Częstotliwość skarg dzierżawców i pojawianie się w nich powtórnie tych samych osób wskazują, że prowadzona ze względów fiskalnych walka z prywatnymi domami modlitwy już wówczas skazana była na niepowodzenie. Wymogi życia były silniejsze. Nie chodziło tu tylko o brak miejsca w gminnej synagodze, ale przede wszystkim o drobne, lecz wyraźne różnice religijne, dzielące poszczególne odłamy chasydów, a także o reformistyczne tendencje części najbogatszych wyznawców religii mojżeszowej.

W roku 1866 w Łodzi było co najmniej 10 domów modlitwy, na których otwarcie wydała zgodę w latach poprzednich Komisja Rządowa Spraw Wewnętrznych i Duchownych [13].

W latach 1873-1874 istniało w Łodzi 8 oficjalnie uznanych domów modlitwy[14]. Wiele innych modlitewni (o których liczbie nie mamy niestety informacji), nie posiadających zezwoleń władz, w maju-czerwcu 1875 r. zostało zamkniętych w ramach przeprowadzanej w całej guberni piotrkowskiej likwidacji „nielegalnych” żydowskich domów modlitwy[15]. W latach następnych liczba wykazywanych w sprawozdawczości Prezydenta m. Łodzi modlitewni prywatnych oficjalnie nie zwiększyła się[16]. Rzeczywistość przedstawiała się zupełnie inaczej. Dozór Bóżniczy w połowie 1884 r. twierdził, że w Łodzi działa 15 prywatnych domów modlitwy[17]. Natomiast spis modlitewni dokonany jesienią 1884 r. przez władze policyjne wykazał 77 domów, w większości działających bez zgody władz. Ponieważ w spisie umieszczono także te lokale, w których zbierało się zaledwie kilkanaście osób, można uznać, że zawiera on, wyjątkowo, pełne informacje o wszystkich istniejących wówczas domach modlitwy[18], a nie tylko o domach, zatwierdzonych przez władze, jak znane wykazy z lat późniejszych. Spis ten związany był prawdopodobnie z akcją legalizacji istniejących modlitewni, która jednak – mimo złożenia odpowiedniej dokumentacji władzom – nie przyniosła spodziewanego rezultatu[19].

Istniejące domy modlitwy musiały ponosić obciążenia na rzecz Dozoru Bóżniczego – opłacać określone w taryfie sumy za prawo czytania rodału dzierżawcy tego dochodu. Dozór Bóżniczy mógł też kontrolować rodały domów modlitwy, a nawet ustalić ich ogólną ilość w mieście[20]. Nieopłacanie należności za czytanie rodału ścigane było przez władze, o czym świadczy przykład Kasriela Goldenrata   , który za odprawianie w jego lokalu nabożeństwa w Jom Kipur 1879 r. ukarany został karą pieniężną w wysokości 10 rubli[21]. W lutym 1882 r. zaś, na żądanie i zgodnie z warunkami kontraktu z dzierżawcą dochodu „od rodału”, Abrahamem Symchą Gutsztadtem   , specjalnie oddelegowany urzędnik miejski opieczętował i przeniósł do synagogi gminnej rodały z tych domów modlitwy, które nie płaciły określonych w taryfie sum za ich czytanie[22]. Stałe konflikty na tym tle spowodowały prawdopodobnie rezygnację Dozoru Bóżniczego z wydzierżawiania owego dochodu w połowie lat 80. XIX w.; nie pobierano go na pewno od 1885 r.[23].

Istnienie licznych domów modlitwy, a jednocześnie zły stan techniczny budynku gminnej synagogi, spowodowały pojawienie się początkowo propozycji ich zamknięcia[24], a w roku 1885 przedstawienie przez Dozór Bóżniczy Magistratowi m. Łodzi wniosku o opodatkowanie istniejących domów modlitwy (od 10 do 40 rubli) i o wydawanie zezwoleń na otwieranie nowych domów wyłącznie po zasięgnięciu opinii Dozoru. Dozór podpierał się rozszerzoną interpretacją reskryptu Komisji Rządowej Spraw Wewnętrznych i Duchownych z 23 stycznia 1827 r. Dochody uzyskane z opodatkowania miały być przeznaczone na renowa-cję synagogi gminnej, a następnie na utrzymanie szkół religijnych[25]. Żadna z propozycji nie doczekała się realizacji[26], m.in. w wyniku niechęci zaangażowania się w tę sprawę Magistratu[27]. W latach 1895-1897 Dozór nie otrzymywał w ogóle informacji o zatwierdzanych przez Gubernatora Piotrkowskiego domach modlitwy[28].

Natomiast od czasu do czasu nadal urządzano akcje zamykania nielegalnych domów, przy okazji czyniąc trudności także modlitewniom zatwierdzonym, ale nieposiadającym odpowiednich zezwoleń na piśmie[29]. Taka akcja odbyła się np. – z polecenia Gubernatora Piotrkowskiego – w 1891 r. i spowodowała falę próśb o legalizację domów modlitwy istniejących dotychczas bez zezwolenia, popieranych przez Policmajstra m. Łodzi, wskazującego na brak miejsca w synagogach dla całej męskiej ludności żydowskiej miasta[30].

Na podstawie przejrzanej zachowanej dokumentacji, stwierdzić można, że typowy obieg dokumentów w sprawie zatwierdzenia domu modlitwy, przedstawiał się na przełomie XIX i  w.[31] następująco:

1. Założyciel (założyciele) domu modlitwy zwracał się do rabina urzędowego o wystawienie zaświadczenia o przyjęciu przyszłego domu modlitwy pod kontrolę, dołączając do podania wykaz osób, które miały uczęszczać do modlitewni;

2. Po uzyskaniu pozytywnej opinii rabina, wnioskodawca zbierał z łódzkich sądów pokoju i sądu okręgowego zaświadczenia o niekaralności, a następnie składał podanie do miejscowych władz policyjnych, czyli Policmajstra m. Łodzi, załączając do niego: a) zaświadczenie rabina, b) zaświadczenia o niekaralności, c) plan pomieszczeń, zawierający często także przekroje i wyliczenia powierzchni oraz kubatury, d) wykaz osób, mających uczęszczać do domu modlitwy;

3. Policmajster m. Łodzi albo a) polecał właściwemu prystawowi i lekarzowi urzędowemu dokonanie oględzin na miejscu[32]; albo też b) polecał powołanie komisji sanitarno-technicznej, w celu dokonania tychże oględzin. Komisja taka składała się z a) przewodniczącego – przedstawiciela prezydenta miasta, b) przedstawiciela władz policyjnych, c) właściwego lekarza urzędowego, d) architekta miejskiego, e) przedstawiciela Dozoru Bóżniczego[33]. W obu przypadkach z oględzin tych sporządzany był piśmienny protokół;

4. Na podstawie protokołu oględzin, dołączając wszystkie zebrane dokumenty, Policmajster m. Łodzi kierował do Gubernatora Piotrkowskiego raport, w którym wypowiadał się, czy istnieją przeszkody do zatwierdzenia domu modlitwy[34];

5. Decyzję o zezwoleniu na otwarcie domu modlitwy podejmował wicegubernator, a zatwierdzał ją gubernator[35];

6. Wydział Administracyjny Rządu Gubernialnego, korzystając ze specjalnego formularza pisma donosił o decyzji Policmajstrowi m. Łodzi. Pismem tym Rząd Gubernialny nakładał na łódzkie władze policyjne m.in. obowiązek ustanowienia kontroli, żeby w modlitewni: zbierały się tylko osoby wymienione w przekazanym do Piotrkowa spisie; nie działały i nie powstawały niedozwolone przez prawo sekty, nie wygłaszano nieodpowiednich mów, nie gromadziły się osoby postronne; nie dochodziło do „jakichkolwiek nieporządków”. Jednocześnie władze policyjne miały pilnować przestrzegania, aby modlitewnia nie została przeniesiona do innych pomieszczeń, nawet w tym samym domu[36];

7. Policmajster przekazywał decyzję władz gubernialnych założycielom domu modlitwy, jednocześnie informując o niej (nie zawsze) Dozór Bóżniczy.

W okresie późniejszym, w związku z tendencją do stosowania w Królestwie Polskim zasad obowiązujących w Cesarstwie Rosyjskim, obieg pism uległ zmianie. Wynikało to faktu, że zaczęto w całym Królestwie Polskim stosować – zresztą wbrew przepisowi uwagi 3 do art. 1299 ustawy obcych wyznań[37] – ogólnopaństwowe przepisy dotyczące zakładania domów modlitw. Według wyroków Senatu z 2 listopada 1893 r. i 25 stycznia 1900 r.

Inicjatywa o urządzenie domu modlitwy służyła tam tylko całej żydowskiej gminie miejskiej lub wiejskiej, w której dom modlitwy ma być urządzony, a nie osobie pojedynczej, albo nawet pewnej grupie Żydów – mieszkańców danego miasta lub wsi[38].

Przepisy określały ilość dopuszczalnych domów modlitwy – nie mogło być ich więcej niż jeden na 30 „domów żydowskich” (art. 1302 ustawy obcych wyznań). Literalne stosowanie tych ograniczeń stawało się powodem do blokowania zatwierdzania nowych domów modlitwy, gdyż władze carskie nie chciały uznać nieżyciowości stosowania przepisu, przewidzianego dla małych miasteczek, gdzie mieszkało najwyżej kilka rodzin żydowskich, w odniesieniu do wielkiego miasta, zabudowanego kamienicami, w których mieszkało po kilkadziesiąt takich rodzin.

18 stycznia 1901 r. Policmajster m. Łodzi w piśmie do Rządu Gubernialnego stwierdził, iż dopuszczalna przez przepisy ilość żydowskich domów modlitwy została w mieście znacznie przekroczona. Z drugiej strony, domy modlitwy były skupione w centrum miasta, zaś przedmieścia były ich w dużym stopniu pozbawione.

Biorąc powyższe pod uwagę, jak też mając na względzie 1) że na przedmieściach miasta zamieszkuje bardzo dużo Żydów, 2) że większa część Żydów zamieszkuje w domach należących do chrześcijan, i 3) że przy nieznacznej liczbie synagog i silnym ograniczeniu liczby prywatnych modlitewni możliwe jest przepełnienie istniejących synagog i prywatnych domów modlitwy, które to zjawisko z punktu widzenia sanitarno-higienicznego i pożarowego nie może być uważane za wskazane policmajster doszedł do wniosku, że dalsze otwieranie domów modlitwy może być dopuszczalne na krańcach miasta i, oprócz tego, w tych fragmentach centralnych części miasta, które są zaludnione przeważnie przez Żydów, gdzie nie ma w pobliżu [istniejących] domów modlitwy, przy czym takie czy inne załatwienie składanych próśb następowałoby w zależności od miejscowych warunków i rzeczywistej potrzeby podobnej modlitewni[39].

Kilka miesięcy później prośbę – popartą przez Policmajstra i Prezydenta m. Łodzi – o ustalenie właściwej dla tak wielkiego miasta, jakim była Łódź, interpretacji stosowanego w przepisach pojęcia „dom żydowski” – nie jako budynku, ale rodziny – zgłosił do władz gubernialnych łódzki rabin, Eliasz Chaim Majzel   . Władze gubernialne uznały się za niekompetentne w tej sprawie (jako dotyczącej ustalenia ogólnej wykładni obowiązującego prawa) i skierowały ją do Senatu[40].

Tymczasem rabin zwrócił się z prośbą, aby aż do rozpatrzenia przez Senat kwestii ilości dopuszczalnych przez prawo domów modlitwy, zatwierdzanie nowych dokonywane było jako „tymczasowe”. Władze gubernialne wyraziły na to zgodę[41] i w roku 1902 zatwierdzono na tych warunkach wiele nowych modlitewni[42].

Kwestia owa została ostatecznie rozwiązana orzeczeniem Senatu z 24 czerwca 1905 r., który uznał argumentację prezentowaną przez rabina Majzla   , stwierdzając, iż określenie „dom żydowski” dotyczy każdej żydowskiej rodziny, której głowa opłaca składkę bóżniczą. Co do liczby osób, mogących utworzyć własną modlitewnię, Senat przyjął jeszcze bardziej liberalną interpretację, gdyż stwierdził, że może to być jedynie 12 osób, opłacających składkę; natomiast ogólna liczba domów modlitwy w danej miejscowości nie może być większa niż 1 na 30 „domów żydowskich”[43]. W ten sposób automatycznie zatwierdzono na stałe „czasowe” domy modlitwy.

Inaczej niestety wyglądała sprawa ustalenia organu żydowskiego samorządu uprawnionego do wypowiadania się w sprawie celowości otwarcia nowego domu modlitwy. Wprawdzie początkowo władze gubernialne uważały Dozór Bóżniczy za reprezentanta gminy uprawnionego do wypowiadania się w sprawie otwarcia domu modlitwy i w aktach zamiast zaświadczenia rabina pojawiały się zaświadczenia Dozoru Bóżniczego, stwierdzające, że Dozór, „jako przedstawiciel społeczności żydowskiej, na podstawie pełnomocnictwa zgromadzenia bóżniczego (божничнаго схода)” potwierdza, że nie ma zastrzeżeń, co do otwarcia konkretnego domu modlitwy[44].

Praktyka taka nie była jednak powszechna w Królestwie Polskim i z czasem przestała być stosowana także w guberni piotrkowskiej. Np. 1 lipca 1909 r. gubernator pozostawił bez rozpatrzenia prośby Mowszy Gurina   , Mordki Bermana    i Arona Lejba Łukina    o założenie domu modlitwy, na tej podstawie, że o zatwierdzenie żydowskich domów modlitwy, według wyroków Senatu z 2 listopada 1893 r. i 25. stycznia 1900 r., może prosić jedynie cała gmina żydowska, a nie poszczególne jednostki[45]. Już wcześniej, 31 marca 1910 r., tenże gubernator odmówił zgody na przeniesienie w inne miejsce (z Pańskiej 67 na Pańską 58) domu modlitwy Józefa Przygurskiego   , gdyż proszący nie przedstawił zgody miejskiej społeczności żydowskiej, zaś zaświadczenia rabina i Dozoru uznane zostały za niewystarczające[46].

Niejednolitość praktyki administracyjnej spowodowała, iż na początku 1911 r. Generał-Gubernator Warszawski zwrócił się do władz centralnych o wyjaśnienie, czy dopuszczalne jest uznawanie pełnomocnictwa Dozoru do wydawania oświadczeń o konieczności otwarcia modlitewni:

 

Ministerstwo Spraw Wewnętrznych [...] w odezwie do Generał-Gubernatora z dn. 21 lutego 1911 r. za nr 1520 zaopiniowało, że obowiązujące w Królestwie Polskim prawa o zarządzaniu sprawami duchownymi Żydów (ukazy z dnia 20 grudnia 1821 r. i 7 września 1830 r.) nie nadały Dozorom Bóżniczym prawa starania się (ходатайствовать) o otwieranie nowych bóżnic, bez zgody gminy żydowskiej, a tym samym pozostawienie inicjatywy w tym przedmiocie dozorom bóżniczym byłoby rozszerzeniem służących im praw i ułatwiłoby Żydom możność urządzenia nowych bóżnic bez należytej gwarancji co do rzeczywistej ich potrzeby – a tym samym dla urządzenia nowego domu modlitwy konieczną jest zgoda całej religijnej gminy [...] i zasada ta ściśle stosowana być winna.[47]

 

W rezultacie władze carskie również w Łodzi przestały praktycznie wydawać zezwolenia na otwieranie domów modlitwy[48]; dotyczyło to nawet przenosin istniejących modlitewni pod inny adres. Gdy w 1911 r. miano przenieść na ul Długą 22 dom modlitwy istniejący dotychczas przy ul. Cegielnianej 27, władze gubernialne nie wyraziły zgody, motywując odmowę tym, iż decyzję o przeniesieniu powinna podjąć „całość społeczności żydowskiej miasta”[49].

Taka sytuacja musiała wywołać reakcję ze strony Dozoru. Wprawdzie nie zwołał on, jak sugerowała grupa łódzkich Żydów, ogólnego zebrania gminy żydowskiej, które miało udzielić Dozorowi stałej delegacji do rozpatrywania spraw związanych z domami modlitwy[50], lecz złożył do Senatu skargę w której zażądał przyznania mu prawa do składania wniosków: „a) o otwarcie w mieście Łodzi nowych żydowskich domów modlitwy; b) o przeniesienie istniejących już za zgodą władzy w tym że mieście takowych domów modlitwy do innych budynków”. Choć ostatecznie władze gubernialne wycofały się z żądania „zgody całej religijnej gminy” na przenosiny domów modlitwy (na podstawie ukazu Senatu z 15 października 1904), to kwestia zasadnicza – zgody na nowe domy modlitwy – pozostała nierozpatrzona do wybuchu wojny w 1914 r.[51]

 

W początkowych latach  w. podania o zatwierdzanie stałych domów modlitwy były rozpatrywane i zatwierdzane przez władze gubernialne w dwóch terminach, nakładających się na okresy święta Paschy i świąt jesiennych (Rosz- haSzana, Jom Kippur, Sukot)[52], mimo iż składane były często o wiele wcześniej. Nasuwającym się, choć niemożliwym do udowodnienia, wyjaśnieniem tej dziwnej anomalii jest hipoteza, że zatwierdzenie odbywało się często w zamian za odpowiednią łapówkę, do wręczenia której przynaglało zapewne zbliżanie się uroczystych świąt religijnych i chęć otwarcia nowego domu modlitwy przed ich rozpoczęciem.

Innym rozwiązaniem było oczywiście uruchomienie modlitewni bez wymaganego prawem zezwolenia, co powodowało jednak konieczność opłacania się niższym rangą policjantom (np. w 1902 r. dom przy Rokicińskiej 18 istniał za miesięczną opłatą 3 rubli dla rewirowego[53]).

Łódzkie domy modlitwy – podobnie jak w innych miastach – zakładane były w niewielkich lokalach, głównie mieszkalnych; zapewne specyfiką miasta przemysłowego było wtórne wykorzystanie do celów religijnych pomieszczeń pofabrycznych. Modlitewnie często składały się tylko z jednego pokoju; jeśli miały dwa pomieszczenia, jedno z nich pełniło zazwyczaj rolę sali dla kobiet. Oświetlone były z reguły lampami naftowymi, o wiele rzadziej gazem; bardzo rzadko zdarzają się informacje o stosowaniu wentylacji (za pomocą urządzeń mechanicznych).

Wyjątkowo rzadko spotykamy informacje o domach modlitwy lokowanych w specjalnie na ten cel wybudowanych pomieszczeniach, jak było w przypadku nieruchomości na ul. Średniej 17. 27 marca 1897 r. Robert Karpf    uzyskał zezwolenie na otwarcie domu modlitwy dla 75 osób[54] w odrębnym budynku (wybudowanym zresztą niezgodnie z pierwotnie zatwierdzonymi planami Adolfa Zeligsona   ), umieszczonym w tylnej części jego posesji. Projekt przewidywał klasyczne rozwiązanie części żeńskiej w postaci galerii biegnącej wzdłuż trzech ścian, takiej, jaka występowała w wielu synagogach[55].

Nieczęsto dokonywano także przebudowy na cele religijne całych budynków. Np. 3 lipca 1902 r. zatwierdzono dom modlitwy Wolfa Reichera    (na 42 osoby, obecnie jedyna istniejąca w Łodzi synagoga) przy ul. Południowej 28, który powstał w oddzielnym, piętrowym budynku tylnej oficyny. Po adaptacji poprzednio istniejących pomieszczeń kantoru na parterze powstała sala męska z 8 oknami, a na kondygnacji górnej – żeńska z 10 oknami[56].

Oto kilka dalszych przykładów:

W otwartym 10 marca 1899 r. domu modlitwy Eliasza Majera Krawieckiego    przy ul. Aleksandryjskiej 25 (dla 30 osób) prostokątna, o silnie ściętym jednym rogu, sala modlitewna o powierzchni 39,0 m2 i kubaturze 96,88 m3, mieściła się na parterze 3-piętrowego frontowego domu; posiadała 2 okna, oświetlona była lampami naftowymi[57].

Przeznaczona także dla 30 osób, zatwierdzona 3 kwietnia 1899 r., sala modlitewna sztibł Jakuba Oszkowskiego    i Michała Wrżonskiego    (Brzezińska 26 na Bałutach) miała wymiary 7,0 x 5,9 m (41,66 m2) i kubaturę 110 m3; ogrzewana była piecem ulokowanym w rogu pomieszczenia, oświetlona 2 oknami[58].

Zatwierdzony 1 marca 1898 r. dla 26 osób dom modlitwy Hermana Józefa Gejnzlera    przy Długiej 68 miał dwa pomieszczenia (jedno z nich prawdopodobnie przeznaczono dla kobiet), połączone korytarzem i mające łącznie 4 okna. Pokoje miały wymiary 5,2x4,8 m i 4,9x5,7 m (powierzchnia odpowiednio 24 i 27 m2)[59].

W założonym w 1898 r. domu modlitwy Fiszela Lipskiego    przy ul. Jerozolimskiej 9 pomieszczenie modlitewne znajdowało się na parterze piętrowego domu i posiadało 3 okna; powierzchnia wynosiła 28,2 m2, kubatura 96,5 m3 [60].

Zatwierdzony dla 30 osób (choć według zdania sporządzającego plan architekta, Gustawa Landau-Gutentegera   , mógł wystarczyć dla 50 osób) 10 kwietnia 1899 r. dom modlitwy Mordki Hejlmana    i Herszela Fejla    przy Kamiennej 9 mieścił się w większej liczbie pomieszczeń – w 2 większych pokojach i 2 „szatniach”, posiadających łącznie 5 okien, liczących 92,0 m2 powierzchni (kubatura – 329,2 m3)[61].

Modlitewnia dla 30 osób założona w 1899 r. przez Lejzera Bursztynowicza    na ul. Pieprzowej 16, na posesji Michała Cafta   , mieściła się w parterowej, drewnianej oficynie, w jednym pomieszczeniu o pow. 42,9 m2 i kubaturze 120,6 m3, posiadającym 3 okna[62].

W 1899 r. Szymon Epsztejn   , Hersz Siemiatycki    i Zachariasz Herman   , właściciele nieruchomości przy Widzewskiej 27, przenieśli na nią dom modlitwy z Nowego Rynku 7. Umieszczono go w oficynie, na 1. piętrze dwupiętrowego budynku (pierwotnie przemysłowego). Oświetlona aż 9 oknami sala modlitwy (dawna sala fabryczna) była jedną z większych, liczyła 7,1x10 m (70,9 m2). Przy wysokości również wyższej niż średnia, ponad 3,9 m, dawało to kubaturę 281,2 m3. Za główną salą modlitw znajdowało się znacznie mniejsze pomieszczenie (3,7x4,2 m) o nieustalonym charakterze[63].

Zatwierdzony w 1899 r. dla 30 osób dom modlitwy Zalmana Wolfa Bibergala    i Majera Lichtensztejna    mieścił się przy ul. Wschodniej 29 w czterech pomieszczeniach (w tym 2 dla kobiet) na parterze 3-piętrowej oficyny; sale oświetlone były gazem, powierzchnia części żeńskiej wynosiła 38,7 m2, części męskiej – 52,9 m2. Łączna kubatura – 363m3. Do sal modlitewnych żeńskich prowadził wąski korytarzyk z sieni, do męskich – wejście bezpośrednio z zewnątrz[64].

Do domów modlitwy w drugiej połowie XIX w. – w okresie, dla którego dysponujemy najpełniejszymi danymi – uczęszczali często mieszkańcy kilku sąsiednich domów. Przykładem może być np. wspomniany już bałucki dom Dawida Ofenbacha    przy ul. Aleksandrowskiej 7. Uczęszczało do niego co najmniej 20 osób, zamieszkałych przede wszystkim na początku ul. Aleksandrowskiej (od nr 5 do 14); tylko jedna osoba mieszkała na ul. Kielma, a jedna na ul. Fajfra[65]. Podobnie było w wypadku domu Abrahama Józefa Kona    przy ul. Drewnowskiej 32. Większość uczęszczających do niego Żydów zamieszkiwała na sąsiednich posesjach na ul. Drewnowskiej (8 na tej samej posesji, na której mieściła się modlitewnia); pozostali na Aleksandryjskiej, Wolborskiej, Kielbacha (Bałuty) i Stodolnej (Stodolnianej)[66].

Do zatwierdzonego w 1899 r. domu modlitwy Eliakima Gliksmana    przy ul. Piotrkowskiej 43 uczęszczali głównie mieszkańcy kilku kamienic na tej ulicy (np. nr 26, 31, 33, 41, 46, 58). Byli to, przynajmniej częściowo, o ile można sądzić na podstawie występujących na wykazie członków modlitewni pieczątek firmowych, bogatsi kupcy (Jakub M. Kon   , Wschodnia 72; Nechemia Finkelstein   , Piotrkowska 26; Henoch Weiskohl   , Piotrkowska 46; Motes Lipschitz   , Piotrkowska 50; Chaskiel Finkel   , Piotrkowska 58; Mendel Nachtstern   , Piotrkowska 31)[67].

Dla bogatszych, ortodoksyjnych Żydów, mieszkańców sąsiednich ulic Piotrkowskiej (28 osób) i Karola (3 osoby) przeznaczony był dom modlitwy Wolfa Bera Szpigla    przy Piotrkowskiej 197; uczęszczało do niego m.in. rodzeństwo Icek Majer   , Izrael    i Szmul Icek Wojdysławscy    (Piotrkowska 197), Abraham i Józef Rapaport       (Piotrkowska 197) oraz członkowie rodzin Makowerów    i Pomeranców   [68].

Podobny charakter nosił dom modlitwy Moszka Icka Gamprechta przy Piotrkowskiej 120 (nr hipoteczny 538)    zatwierdzony w 1900 r., uczęszczać do niego mieli bogatsi Żydzi zamieszkali w południowej części ul. Piotrkowskiej, także na jej południowym krańcu (np. Leon Kalecki   , Piotrkowska 238, czy Jakub Hirszberg   , Piotrkowska 233). Głównie byli to jednak mieszkańcy okolicznych kamienic (np. Mendel, Mojżesz i Józef Grawe         , Piotrkowska 132)[69].

Z różnych miejsc pochodzili wierni modlący się w domu przy ul. Aleksandryjskiej 10; mieszkali przy Aleksandryjskiej, Wolborskiej, Nowomiejskiej, Starym Rynku i innych ulicach, położonych w tej okolicy[70].

Do domu modlitwy Mojżesza Helmana    przy ul. Cegielnianej 28 w 1900 r. uczęszczało 38 osób wywodzących się z obszernego terytorium – od ul. Widzewskiej na wschodzie po Pańską na zachodzie i od Nowomiejskiej, Konstantynowskiej i Średniej na północy po ul. Benedykta na południu[71]. Późniejsza biografia M. Helmana (przynależność do religijnej partii syjonistycznej „Mizrachi”[72]) pozwala na snucie domysłów, że w zorganizowanym przez niego domu modlitwy zbierali się pierwsi łódzcy religijni syjoniści.

Żydzi uczęszczający do domu modlitwy Beniamina Gostyńskiego    przy ul. Jakuba 3 pochodzili ze znacznej połaci miasta, od ul. Wólczańskiej (120!) i Benedykta na południu do Zgierskiej i Brzezińskiej na północy oraz od Benedykta 36 na zachodzie do Smugowej na wschodzie; większość z nich jednak mieszkała na obszarze dawnego Nowego Miasta[73].

Różnic w odległości, jaka dzieliła członków poszczególnych modlitewni od ich domów w większości przypadków nie można ustalić na podstawie zachowanej dokumentacji; można jedynie przypuszczać, że domy, w których modlili się mieszkańcy odległych posesji, to chasydzkie sztibł lub lokale, do których uczęszczali członkowie różnych, zazwyczaj nieformalnych, organizacji religijnych, czy polityczno-religijnych.

 

Odrębną grupę próśb stanowią podania o zezwolenie na odprawianie modlitw w okresie świąt jesiennych (przez miesiąc) w lokalach, nie przeznaczonych do tego celu przez pozostałą częśći roku. Modlili się w nich Żydzi mniej pobożni lub z innych przyczyn (wieku, inwalidztwa) niekorzystający na co dzień z synagog czy domów modlitwy[74]. Były to zarówno lokale mieszkalne, często mogące zmieścić znaczną liczbę osób (nawet do 500), jak i np. pomieszczenia łódzkiej „Talmud-Tory” rzemieślniczej (przy ul Zachodniej 20), Sala Warszawska[75], sala „Harmonia” (Łagiewnicka 2)[76]. Co najmniej od końca lat 90. XIX w.[77] zezwolenia na „czasowe” domy modlitwy wydawał Policmajster m. Łodzi na zasadzie ogólnej delegacji uzyskiwanej od Gubernatora Piotrkowskiego[78]. Jako uzasadnienie otwierania takich czasowych modlitewni podaje się nadmierne przepełnienie istniejących synagog i stałych domów modlitwy[79]. Podstawą do wydania zezwolenia była opinia prystawa właściwego cyrkułu policyjnego[80]. Zdarzające się odmowy oparte były na zastrzeżeniach co do wielkości i stanu pomieszczeń i możliwego zagrożenia bezpieczeństwa modlących się wiernych[81]; tylko w 1903 r. Policmajster usiłował – pod pozorem rzekomego dostatku miejsc w synagogach i stałych domach modlitwy ograniczyć ilość wydawanych zezwoleń czasowych[82].

Zgodnie z przepisem art. 1301 ustawy obcych wyznań zezwolenia władz wymagało nawet systematyczne zbieranie się minianu (10 dorosłych Żydów po ukończeniu 13. roku życia) dla modłów za zmarłego, przez Policmajstra m. Łodzi traktowane często jako otwarcie nowego domu modlitwy[83].

 

Niestety, niewiele można napisać o domach modlitwy w okresie po 1914 r. Odpowiednia dokumentacja, tak bogata dla okresu wcześniejszego, prawie nie zachowała się, choć wiadomo, że władze administracyjne udzielały nadal zezwoleń na otwieranie modlitewni i prowadziły ich kartoteki[84], zaś gmina wyznaniowa potwierdzała konieczność otwarcia nowej modlitewni[85]. Na podstawie opublikowanych przez P. Spodenkiewicza     relacji dawnych żydowskich mieszkańców Łodzi można przyjąć, że zarówno sposób powstawania, jak też działalność i skład osobowy domów modlitwy nie uległ w stosunku do okresu przed 1914 r. większym zmianom[86].