|
Synagoga Wielka (Reformowana)
W Łodzi,
podobnie jak w innych miastach Królestwa Polskiego, w pierwszej połowie XIX
w. pojawiła się grupa „Żydów postępowych”, zrywających z ortodoksyjną
tradycją tak w zakresie obyczajów i ubioru, jak i sposobu odprawiania
nabożeństw. Tworzenie się owej grupy, w której skład wchodzili głównie
przedstawiciele najbogatszych warstw społeczeństwa żydowskiego, stymulowane
było przez obowiązujące wówczas przepisy, pozwalające im na korzystanie
z wielu uprawnień, których ortodoksyjna większość była pozbawiona. Nie
miejsce tu na przedstawianie szczegółowych przepisów dotyczących powyższej
kwestii, omówionych zresztą w literaturze historycznej;
należy jednak wskazać zarówno na liczebną, jak przede wszystkim kapitałową
siłę wspomnianej grupy Żydów w okresie między powstaniami polskimi w XIX
wieku.
Ortodoksyjna żydowska ludność
Łodzi odnosiła się do omawianej grupy współwyznawców z reguły niechętnie, a
nawet z wrogością, jako do tych, którzy zrywali z uświęconą wiekami tradycją.
Nie był to ewenement; podobnie było w Warszawie:
Kobiety przyzwyczajone
zawsze i wszędzie z mężami na spacer wychodzić, nie mogąc dla różnicy
stroju, towarzyszyć im w te miejsce [tj. w dzielnicach chrześcijańskich – J.
W.], gdzie oni mieli wstęp dozwolony, ulegały konieczności i pomału
zamieniały wstążki i aksamity imitujące włosy na peruczki, oraz włożyły
salopy i kapelusze. Ale nie tak łatwo było z początku tym po europejsku
przebranym paniom wychodzić na ulicę i przedostać się cało przez żydowskie
rewiry, musiały one za każdą razą znosić sykanie, wytykanie palcami,
śmiechy, docinki, przezwiska, groźby i przekleństwa, tak, że niejedna z nich
wolała dopiero wieczorem z domu wychodzić, albo wysłać naprzód służącą z
zawiniętym kapeluszem i innymi przyborami toalety, do umówionej bramy na
egzymowanej ulicy, gdzie się formalnie przebierała. I nic dziwnego, Żyd, w
owym czasie ciemnoty i zacofania, przebrany po europejsku, czyli jak się
współwyznawcy wyrażali po niemiecku, był uważany jak dziwoląg, nowotwór, do
którego oko wstecznej masy nie przywykło.
Już w latach 40. doszło do
konfliktu między grupą, określającą się Żydami „ucywilizowanymi”, a Dozorem
Bóżniczym. W imieniu grupy działał pochodzący z Częstochowy (obszaru
Królestwa Polskiego położonego blisko granicy pruskiego Śląska – tej części
ziem polskich, gdzie proces odchodzenia od ortodoksji był znacznie
zaawansowany)
bogaty kupiec i „organizator nakładu na wielką skalę”, Icek Zajdeman (Seideman, Sejdeman).
Na początku lat 40. był on drugim największym żydowskim kupcem przędzy –
większe obroty od niego miała tylko spółka „Ludwik Mamroth i Dawid Lande ”, której właściciele również
zaliczali się do Żydów wyemancypowanych (z chrześcijan na lepszej pozycji
plasował się jedynie Karol Trenkler).
13 lutego 1848 r. I. Zajdeman , Maurycy Zand (Sand), Ludwik Mamroth , Samuel Lande , Jakub Boehm , Dawid Lande , dr Manes Goldrath , Lomnitz
, Józef Weyland i Józef Sand
wnieśli do władz centralnych skargę, w której zarzucali ortodoksyjnemu
Dozorowi Bóżniczemu (Lejzer Berger , Icek Birencwajg
i Jakub Horończyk
) nadmierne obciążanie składką Żydów postępowych, zaś
chasydów uczęszczających do bóżnicy
oskarżali „o liczne dokuczenia i prześladowanie, jakich doznawali skutkiem
pomienionego przebrania” w „strój krajowy” oraz w wyniku posyłania dzieci do
szkół realnych,
czyli o zachowania, o jakich w odniesieniu do Warszawy wspominał cytowany
wcześniej H. Nusbaum . Rezultatem skargi było
śledztwo przeprowadzone na miejscu przez władze administracyjne – Magistrat
m. Łodzi – w listopadzie 1848 r. Przesłuchano wielu świadków, m.in.
Zajdemana , farbiarza Adolfa Likiernika , „handlarzy towarami krajowymi” M. Zanda i Izraela Weylanda , a także władze Dozoru
Bóżniczego, które zaprzeczyły oskarżeniom.
Na podstawie opisanego postępowania administracyjnego sprawa konfliktów z
chasydami została „załatwiona ukaraniem ze strony Magistratu winnych, co i
na przyszłość przez doniesienie o każdym zdarzeniu zaspokojonym być może”.
Jednocześnie ze złożeniem
skargi przez Zajdemana ortodoksi podjęli
kontrofensywę. Przede wszystkim nowy dzierżawca dochodu „od rodału”
(odczytywania właściwego dla danego tygodnia liturgicznego fragmentu Tory,
które zwyczajowo podlega licytacji wśród wiernych)
Szmul Jechezkiel Saltzman (Zalcman) – bogaty
chasydzki kupiec żydowski
– zażądał, zresztą przy okazji akcji skierowanej także przeciwko innym domom
modlitwy,
wnoszenia mu opłat składanych za czytanie Tory w domu modlitwy „Żydów
ucywilizowanych”, doprowadzając do opieczętowania znajdującego się w nim
zwoju Tory. Występujący w imieniu „Żydów postępowych” M. Zand
stwierdzał:
Powodowani prześladowaniem innych
starozakonnych, jakiego wszyscy ucywilizowani, czyli zgodnie z wolą rządu
przebrani doznawają w bóżnicy szczególniej od sekty hussydymów [!] dla
uniknięcia dalszych nieprzyjemności stąd wynikających założyliśmy dla siebie
szkółkę w której nabożeństwo z wszelką swobodą i przyzwoitością odprawiać by
można. To jednak nie zasłoniło nas całkowicie od prześladowań i dokuczań
zabobonników, albowiem pod każdym względem ściągają nas z takowymi.
Teraz bowiem
Saltzman znaczny kupiec tutejszy współdzierżawca dochodów konsumpcyjnych,
zajmujący znaczną pozycję między innymi starozakonnymi podjął się dzierżawy
dochodu z rodału [...] Stara się dokuczać [nam] z tytułu dzierżawy, albowiem
mimo tego, że z początkiem roku zgłosił się Izrael Weyland do Saltzmana , celem ułożenia się z nim o
zapłatę lub też aby przysyłał ze swej strony do odbierania dochodu z
licytacji przychodzić mogącej, nie chciał w żadne z nami wejść układy i
obecnie na jego żądanie rodał opieczętowany został.
Takie więc
postępowanie przekonywa iż połączywszy się wszyscy zabobonnicy pod każdym
względem starają się nam dokuczać.
Ponieważ, jak wiadomo Magistratowi, już wystąpiliśmy do władzy
wyższej o utrzymanie naszej szkółki, jako też że w bóżnicy z powodu jej
szczupłości i zrealizowania [!] wszyscy pomieścić się nie mogą. Upraszamy
Magistratu, aby rodał w szkółce naszej odpieczętować rozkazać raczył. Jaka
zaś część z tego tytułu należności przypadać będzie od nas albo przez ugodę
z nami jak istniało od lat dwóch ugodę [!] z poprzednimi dzierżawcami, lub
też aby przysyłał ze swej strony do odbierania dochodu z licytacji pochodzić
mogącego.
W odpowiedzi na tę prośbę prezydent miasta podjął
decyzję o odpieczętowaniu rodału pod warunkiem uiszczania opłaty na rzecz
Saltzmana , stwierdzając, iż „Saltzman z tytułu dzierżawy rodału pragnie im dokuczać i przez
zapieczętowanie rodału, lub jego zabranie z innymi starozakonnymi połączyć i
na nowe dokuczenia jako przebranych wystawić”.
Władze stołeczne po kolejnej interwencji M. Zanda , skierowanej teraz już bezpośrednio do Rządu Gubernialnego
Warszawskiego,
podjęły ostateczną decyzję, udzielając oficjalnego zezwolenia na otwarcie
własnego domu modlitwy, aczkolwiek z zastrzeżeniem nieuszczuplania dochodów
dzierżawcy Saltzmana:
Gdy rzeczywiście
istniejąca bóżnica wszystkich istniejących pomieścić nie może, a nad to
przez zebranie się w jeden punkt dwóch sekt następują zajścia i
nieporozumienia, Rząd Gubernialny Warszawski przeto zgodnie z opinią
miejscowych władz zezwolił utrzymywania oddzielnej szkółki dla
ucywilizowanych starozakonnych nie zwalniając ich wszakże od opłat,
mianowicie od przystąpienia do rodału, jakie przy odbywanych nabożeństwach
kasie bóżnicznej przynależą.
Zezwolenie zostało wydane
imiennie I. Zajdemanowi
, ponieważ właśnie w jego budynku mieścił się dom
modlitwy.
Nie zakończyło to jednak sporów z Sz. Saltzmanem ,
który do nadzoru nad dochodem bóżniczym delegował swego plenipotenta Leona
Szwajcera . We wrześniu 1849 r. Saltzman oskarżył służbę i wiernych modlących się w tejże
modlitewni o rozmaite szykany i celowe działanie na jego szkodę przez
niedopuszczanie do licytowania wyższych sum oraz przywoływanie, bez
zezwolenia L. Szwajcera , przez M. Zanda (wykonującego nadzór nad domem modlitwy w imieniu niemieszkającego
w Łodzi teścia I. Zajdemana oraz znaczniejszych osób
spośród modlących się w tym domu, jak I. Weylanda
i Wigdora Wolfa ) różnych obcych Żydów, w tym
zamieszkujących w Łodzi „kupców warszawskich”. Na skutek interwencji władz
miejskich doszło do chwilowej ugody, której stronami byli Saltzman i J. Boehm . Dzierżawca dochodu
bóżniczego miał otrzymywać 18 rubli srebrem rocznie, ewentualna nadwyżka od
licytacji rodału miała być przeznaczana na cele dobroczynne.
Konflikt przycichł, jednak tylko na parę lat. Gdy przedstawiciel grupy Żydów
„ucywilizowanych” (jednocześnie członek Dozoru Bóżniczego), I. Weyland kierował modłami, opłata była wnoszona, jednak około roku
1855 zaprzestano płacenia dzierżawcy dochodu bóżniczego. Ze skarg,
wnoszonych po bezskutecznym dłuższym oczekiwaniu na wpłaty, dowiadujemy się,
że „szkółkę” prowadził już M. Zand , uczęszczali zaś do
niej „najzamożniejsi kupcy”. Wobec braku wpływów dzierżawca delegował w
Zielone Święta 1856 r. szkolnika do pobierania opłat, co jednak nie odniosło
skutku, a wręcz przeciwnie, doprowadziło do otwartego konfliktu:
Dyrygujący w tejże szkółce Ludwik Cohn
i Izrael Poznański
pomimo chęci szkolnego wywoływania sprzedaży modlitw, czynili opór i tak
pierwszy stanąwszy [!] osobiście przy rodale i komu się spodobało z
najmożniejszych do modlitw przywołać kazał.
W konflikcie tym, mającym
prawdopodobnie charakter już tylko fiskalny, władze miejskie wypowiedziały
się po stronie Sz. Saltzmana i zażądały – pod groźbą
opieczętowania rodału – uregulowania ustalonej opłaty dla dzierżawcy.
Wątpliwe jest, czy odprawiane
w omawianym domu modlitwy nabożeństwa już wówczas miały wyraźnie inny
charakter, niż u ortodoksów, gdyż w listopadzie 1862 r. „Jutrzenka”,
organ warszawskich asymilatorów, pisała o łódzkich Żydach „ucywilizowanych”:
Na dom modlitwy, chociaż mają udział
w budującej się na Starym Mieście nowej synagodze [...] urządzają na Nowym
Mieście osobny lokal, gdzie mają zamiar później wprowadzić reformy w
odprawianiu nabożeństw na wzór dwóch synagog warszawskich: przy ul.
Daniłowiczowskiej i na Nalewkach.
W 1866 r. reforma była już dokonana. Jak pisali „starsi
Izraelitów Niemieckiego Rytuału”, J. Boehm i A.
Likiernik , do jej zwolenników zaliczało się około
150 rodzin – ok. 1.500 Żydów, którzy „odebrawszy wyższe wykształcenie i
postępowe wychowanie oraz przestrzegając ściśle przepisów Zakonodawcy
Mojżesza, formują Towarzystwo Izraelitów Niemieckiego Rytuału”, uczęszczali
do oddzielnego domu modlitwy, posiadającego „kaznodzieję w języku niemieckim
Zakon Boży z ambony ogłaszającego”. Właśnie z powodu szczupłości
dotychczasowego miejsca modłów, spowodowanego napływem licznych nowych
zwolenników, występowali oni do władz miejskich o przekazanie im na budowę
własnej synagogi południowej połowy placu nr 335, „rozciągającego się od ul.
Północnej do Średniej”
(była to nieruchomość, na której powstał później budynek rosyjskiego
rządowego gimnazjum żeńskiego, obecnie IV LO przy ul. Pomorskiej 16). Rada
Miejska Łodzi nie przychyliła się do tej prośby, proponując w zamian posesję
noszącą numer hipoteczny 307 na ul. Północnej.
Jak zauważa K. Stefański , „prawdopodobnie
przyznana działka nie odpowiadała rosnącym aspiracjom zamożnej części
ludności żydowskiej”.
Możliwe, że na przełomie lat 70. i 80. XIX w. swe potrzeby religijne
realizowała ona w powstałej w latach 1875-1878 prywatnej synagodze przy ul.
Zachodniej (nr hipoteczny 275E).
W końcu lat 70. potrzeba budowy nowej synagogi
„postępowej” stawała się coraz bardziej paląca. Sprawa została przyspieszona
po zawarciu w formie aktu notarialnego, spisanego 29.10/10.11.1879 r.,
umowy spółki, odpowiadającej obecnemu pojęciu konsorcjum wewnętrznego,
pomiędzy siedmioma najbogatszymi kupcami, przemysłowcami i właścicielami
nieruchomości wyznania mojżeszowego: Izraelem Poznańskim s. Kalmana,
Szymonem Heymanem s. Szymona,
Jakubem Sachsem s. Rafała, Hugo Wulfsohnem s. Szymona,
Izydorem Birnbaumem s. Abrahama,
Augustem Baruchem s. Mojżesza
i Joachimem Silbersteinem s. Icka.
Wspólnicy stwierdzili w nim, iż:
ze względu na to, iż ożywienie przemysłowe i handlowe,
jakie panuje w Łodzi, zwiększa w znacznym stopniu liczbę bogatych
wykształconych osób wyznania mojżeszowego, która zgodnie ze swym rozwojem
umysłowym, nie podzielając przykładu i poglądów swoich
współwyznawców-fanatyków, i nie mając możliwości stanowić z nimi wspólnoty,
nie mogąc skutecznie wpływać na zmniejszenie rozszerzającego się w
największym stopniu fanatyzmu, wskutek tego pozbawieni są możliwości
odprawiania w gminnej synagodze nabożeństw i obrzędów religijnych zgodnie z
rzeczywistym sensem religii mojżeszowej.
i dlatego postanowili, dążąc do realizacji wspólnego
celu,
z własnych prywatnych środków zbudować w Łodzi oddzielną synagogę:
na zasadach i prawach, na jakich była założona synagoga
w mieście Warszawie na ul. Daniłowiczowskiej i z takimi prawami, jakie
przynależą członkom tejże synagogi według statutu znajdującego się w
załączniku do postanowienia byłej Rady Administracyjnej Królestwa Polskiego
z 28 czerwca/10 lipca 1855 r. nr 4333.
Przewidywano, że przy
synagodze funkcjonować będzie szkółka nauki religii dla tych dzieci
żydowskich, które uczęszczały do „państwowych szkół dla chrześcijan”, czyli
do gimnazjów (szkoły powszechne prowadzone były przez miasto). Siedmiu
najbardziej zamożnych łódzkich fabrykantów-założycieli synagogi zobowiązało
się do pokrycia ze swoich prywatnych funduszy kosztów zakupu placu i budowy
do wysokości 14.000 rubli srebrem (po 2.000 każdy). Sumy te miały być
wniesione z chwilą „zatwierdzenia synagogi przez władze”. Pozostałe koszty
miały być pokryte z dochodu ze sprzedaży ławek w synagodze.
Inicjatywa fabrykantów
została poparta przez prezydenta miasta, który w piśmie do gubernatora
podkreślał, że według projektodawców, głównym celem stworzenia odrębnej
synagogi, „wyjętej z podległości łódzkiemu Dozorowi Bóżniczemu”, miało być
„zmniejszenie wśród ludności żydowskiej głęboko zakorzenionego fanatyzmu,
zgubne skutki którego są szkodliwe dla ludności” i wypowiadał się
jednocześnie za pozytywnym załatwieniem sprawy.
Powstał wówczas nieformalny
Komitet Budowy, składający się – jak można przypuszczać na podstawie
późniejszych o parę lat artykułów w „Dzienniku Łódzkim” – z A. Barucha , I. Birnbauma
i J. Sachsa
i rozpoczął zbieranie składek.
Ze względu na fakt, że
rozpatrzenie podania o zatwierdzenie statutu synagogi przez wszystkie
instancje administracyjne musiało potrwać dosyć długo, już 3/15 marca 1880
r. grupa założycieli nowej synagogi – głównie przedstawicieli górnej warstwy
łódzkiej burżuazji – zwróciła się do Prezydenta m. Łodzi o wyjednanie
zezwolenia na utworzenie Tymczasowego Komitetu dla Zbierania Składek,
w którego skład mieli wejść: I. Poznański , Sz.
Heyman , J. Sachs , A. Baruch , I. Birnbaum , J. Silberstein , H. Wulfsohn
i Izydor Kempiński
. Ostatecznie skład Tymczasowego Komitetu został
zatwierdzony 19 czerwca 1880 r. (w nieco rozszerzonym składzie, ponieważ
jego sekretarzem mianowano Jakuba Graffa ) i Komitet
mógł oficjalnie przystąpić do zbierania składek.
Obawy przed przeciągającym
się rozpatrywaniem podania o zatwierdzenie statutu nie były bezzasadne.
Dopiero 11 kwietnia 1880 r. Gubernator Piotrkowski uznał sprawę za
przekraczającą jego kompetencje i skierował ją do Generał-Gubernatora
Warszawskiego, wypowiadając się pozytywnie o opartym na statucie synagogi
przy ul. Daniłowiczowskiej w Warszawie projekcie statutu i podkreślając, że
nowa synagoga „może mieć wielki wpływ na zmniejszenie istniejącego wśród
żydowskich mas fanatyzmu”.
Komitet nabył wkrótce za zebrane środki dwa sąsiednie place na skrzyżowaniu
ulic Cegielnianej (obecnie Więckowskiego) i Wólczańskiej.
Nowy Generał-Gubernator
Warszawski Albedynski uznał, że
sprawa łódzkiej synagogi kwalifikuje się do rozpatrzenia przez władze
guberni piotrkowskiej, kompetentne zarówno do wydania zezwolenia na budowę
synagogi (zgodnie z art. 258 obowiązującego wówczas prawa budowlanego), jak
też do wyjęcia jej spod nadzoru łódzkiego Dozoru Bóżnicznego (punkt III art.
4 „dodatkowych zasad” zarządu guberniami w Królestwie Polskim z 29 lutego
1868 r.).
Sprawę zatwierdzenia
odrębnego statutu
synagogi, gubernator uznał natomiast (do momentu zatwierdzenia planów
synagogi) za „przedwczesną”.
Przyznanie sobie kompetencji w tej sprawie, przy jednoczesnym podkreśleniu,
że zagadnienia związane ze stosunkiem powstającej synagogi do Dozoru
Bóżniczego, znajdują się w gestii gubernatora, świadczyć może o tym, że
Albedynski uważał go za statut
stowarzyszenia, podlegający przepisom Uchwały Komitetu do Spraw Królestwa
Polskiego w sprawie zatwierdzania towarzystw prywatnych gospodarstwa
wiejskiego, wzajemnego ubezpieczenia, niesienia pomocy lub w „innym celu
dobroczynnym”,
wymagającym na ich założenie „wyjednania Najwyższego [tj. cara – J. W.]
zezwolenia” i w tym celu uzyskania opinii władz warszawskich
lub mogło być wynikiem uznania za właściwą drogi stosowanej poprzednio przy
zatwierdzaniu statutu warszawskiej synagogi „postępowej”.
Wyraźne zwiększenie
możliwości finansowych komitetu, będące wynikiem przejęcia jego
przewodnictwa przez I. Poznańskiego i czynnego
włączenia się do jego prac wielu przedstawicieli burżuazji, dało asumpt do
decyzji o zmianie lokalizacji projektowanej synagogi. 31 marca 1881 r.
Poznański , jako przewodniczący nie mającego
osobowości prawnej Komitetu Budowy, nabył osobiście od Dawida i Rywki
Prussaków oraz Icka i Rozalii
Auerbachów części nieruchomości
o numerach hipotecznych 785a (za 10.000 rubli) i 786f
(za 16.000 rubli), położonych na rogu ul. Promenadowej (obecnie Kościuszki)
i Zielonej. W akcie notarialnym zaznaczono, że nabycie to dokonuje się na
rzecz „Komitetu Budowy Synagogi”, lecz następnie określenie zostało
zamienione na „Zgromadzenie Członków Synagogi” – chodziło tu zapewne o
wspomnianą wcześniej spółkę, zawiązaną aktem notarialnym z 1879 r.
Z okoliczności
towarzyszących transakcji wynika, że założycielom synagogi zależało na jej
lokalizacji właśnie w tym punkcie miasta. D. Prussak ,
jeden z założycieli, tym samym aktem odstąpił małżeństwu Auerbach część działki noszącej nr hipoteczny
785, co pozwalało na utworzenie z przekazanego im oraz z pozostałych
fragmentów nieruchomości działki budowlanej, umożliwiającej zbudowanie
kamienicy. Jednocześnie Poznański zażądał, a
następnie otrzymał prawo własności muru, oddzielającego nabytą posesję od
posesji Auerbachów , zapobiegając
w ten sposób umieszczeniu w nim okien, umożliwiających wgląd na teren
przyszłej synagogi.
Sprawa musiała być przygotowana wcześniej, ponieważ już 30 marca I.
Poznański złożył w imieniu Komitetu Budowy zobowiązanie do prowadzenia prac
budowlanych zgodnie z projektem i przepisami oraz nierozpoczynania ich na
podstawie niezatwierdzonych planów.
Plany zostały złożone prawdopodobnie również nieco wcześniej, gdyż już 31
marca 1881 r. Prezydent m. Łodzi przesłał je do zatwierdzenia Rządowi
Gubernialnemu Piotrkowskiemu.
Zdaniem historyków architektury, mimo stwierdzenia w piśmie, że autorem
projektu był Hilary Majewski , w rzeczywistości –
jak pisał „Dziennik Łódzki”
– plany wykonane były przez Adolfa Wolffa ze Stuttgartu.
K. Stefański przedstawia tę sprawę
następująco:
Domniemywać można, że architekt miejski, za odpowiednim
porozumieniem z inicjatorami budowy, i odpowiednią gratyfikacją pieniężną,
wykonał kopię pierwotnego projektu dostosowaną do wymogów stawianych przez
administrację carską. Jednocześnie dla zapewnienia szybkiej akceptacji
oficjalnie występował jako autor planów, podczas gdy zatwierdzenie projektu
wykonanego przez architekta zagranicznego mogłoby napotykać na trudności.
Nie ulega natomiast wątpliwości, że Majewski sprawował kierownictwo budowy i nadzór nad jej
przebiegiem.
Przedstawione władzom gubernialnym plany zostały przez zatwierdzone 23
kwietnia,
pierwsze prace ziemne rozpoczęto 17 maja, natomiast kamień węgielny położony
został 5 czerwca. Robotą ciesielską kierował Polak Ignacy Piaskowski
, pracami murarskimi – Niemiec Johann Orinol (Orinvol?)
.
Co ciekawe, projekt budowy synagogi „postępowej” uzyskał poparcie finansowe
nie tylko ze strony bogatych Żydów, ale również chrześcijan – sumą 15.000
rubli wsparł go krótko przed śmiercią w 1881 r., już po rozpoczęciu prac
budowlanych, najbogatszy przemysłowiec łódzki, K. Scheibler
.
Rozpoczęcie budowy nowej
synagogi kolejny raz spowodowało pojawienie się konieczności ustalenia zasad
prawnych, na jakich miała działać. Z tego powodu, wraz z informacją o
zatwierdzeniu planów synagogi (i jednym ich egzemplarzem), 5 maja 1881 r.
Gubernator Piotrkowski przesłał do Warszawy projekt „statutu członków
synagogi”.
Korespondencja znalazła się w St. Petersburgu. Gdy, zatwierdzony już,
projekt budynku został – po zażądaniu niewielkich uzupełnień dokumentacji
– zatwierdzony ponownie, sprawa statutu znalazła się na zupełnie innym
torze. Nowo mianowany minister spraw wewnętrznych, hr.
Dymitr Tołstoj
(notabene, jeden z
głównych reakcjonistów rosyjskich, twórca tzw. kontrreform lat 80. w Rosji)
stwierdził, że:
Nie znajdując w ogóle przeszkód ku temu, aby zamożni
Żydzi miasta Łodzi zbudowali, przy zachowaniu obowiązujących przepisów, dom
modlitwy, odpowiadający ich potrzebom i poglądom religijnym, uznaje, iż
Ministerstwo nie może zatwierdzać, a nawet przystępować do rozpatrzenia
statutu dla takiego domu modlitwy. Wszystko, co dotyczy finansowej i
gospodarczej strony, jest sprawą umowy organizatorów, która może być
potwierdzona aktem notarialnym, o ile takowa nie jest niezgodna z
obowiązującym prawem cywilnym.
Sformułowanie to należy
rozumieć za uznanie przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, że sprawa nie ma
charakteru administracyjno-prawnego, lecz cywilno-prawny i winna być
uregulowana na zasadach określonych przez prawo cywilne.
Ponieważ obowiązujące wówczas
prawo pozwalało na utworzenie szczególnego typu spółki (konsorcjum), mającej
na celu nie tylko prowadzenie działalności gospodarczej, ale także „proste
używanie rzeczy”, a więc również prowadzenie odrębnej synagogi dla swych
członków, pozwoliło to władzom carskim na rozwiązanie kłopotliwego problemu
zgłoszonego projektu statutu, którego nie chciały zatwierdzić prawdopodobnie
dlatego, aby nie powtarzać precedensu z warszawską synagogą „postępową” i
uniemożliwić pojawianie się podobnych żądań z innych miast, a także, aby nie
wdawać się w wewnętrzne konflikty społeczności żydowskiej.
Ogólny ton pisma i znajomość realiów polityki caratu wobec Żydów w latach
80. XIX w. pozwalają przypuszczać, że stosunek władz rosyjskich w Warszawie
i St. Petersburgu do łódzkiego projektu nie był przychylny (podejrzenia
budziły wówczas w ogóle dążenia emancypacyjne i asymilatorskie Żydów
Królestwa Polskiego – z racji ich propolskiego charakteru).
Zgodnie z poleceniem
Generał-Gubernatora Warszawskiego sprawa synagogi miała być traktowana w
podobny sposób jak innych domów modlitwy, zaś jej członkowie mieli
zobowiązać się do podporządkowania przepisom obowiązującym Żydów w zakresie
sporządzania aktów stanu cywilnego
oraz do płacenia składek na potrzeby ogólne gminy.
Takie zobowiązanie złożone zostało Prezydentowi m. Łodzi przez sześciu
założycieli synagogi w listopadzie 1882 r.
Założyciele synagogi,
poinformowani oficjalnie 16 listopada 1882 r. o decyzji władz centralnych,
choć zobowiązali się działać zgodnie z zawartymi w niej wytycznymi, nadal
nie rezygnowali z dążenia do zatwierdzenia statutu przez władze
administracyjne, wyraźnie oświadczając Prezydentowi m. Łodzi, iż zastrzegają
sobie prawo zgłoszenia „w odpowiednim czasie” (czyli po zakończeniu budowy)
prośby o zatwierdzenie statutu synagogi.
Budowa modlitewni posuwała
się początkowo dosyć szybko,
ale kryzys, jaki dotknął na początku lat 80. łódzki przemysł,
spowodował, że około 1884 roku nastąpił trwający ponad dwa lata zastój w
robotach budowlanych: budynek był wykończony na zewnątrz, brakowało wystroju
wewnętrznego.
Przy Komitecie Głównym powstał wówczas Komitet Pomocniczy złożony z Salomona
Barcińskiego , Maurycego Frenkla , Maurycego Heymana i Stanisława Pinkusa ; współpracowali z nim Herman Konsztadt i Izaak Hertz . „Młodsze siły wzięły się
energicznie do dzieła i wkrótce zebrano fundusz 40.000 rubli, potrzebny do
ukończenia budowy”, w formie weksli, za które planowano wydać później
obligacje ich wystawcom
(pomysł ten chyba jednak nie został zrealizowany). Również I. Poznański
zobowiązał się do wpłaty 40.000 rubli na dokończenie budowy. Od tego momentu
prace posuwały się szybko.
Inwestycja wspierana była przez dary rzeczowe wielu łódzkich i warszawskich
notabli: Poznańskiego (przyrządy do oświetlenia),
Adolfa Goldfedera z Warszawy (arka), M.
Silbersteina (zasłona), rodziny Barcińskich i Birnbaumów (okna), M.
Frenkla , J. Dobranickiego
, M. Schlossberga , M. Heymana
, H. Konsztadta (ogrodzenie w stylu mauretańskim)
i wielu innych.
Gdy budowa synagogi była w
zasadzie zakończona, Komitet Budowy przystąpił do realizacji zapowiedzi
zgłoszonej jesienią 1882 r. 6 (18) marca 1887 r. wystąpił z podaniem do
Gubernatora Piotrkowskiego, Mikołaja Aleksiejewicza Zinowjewa , w którym, po omówieniu dotychczasowych
starań i korespondencji, zwrócił uwagę, iż:
Nabycie gruntu i budowa samej świątyni dokonane zostały
ze środków, uzyskanych drogą znacznych dobrowolnych ofiar bogatych obywateli
pod warunkiem wiecznego lub czasowego posiadania miejsc w tej synagodze. W
takich warunkach, w celu zabezpieczenia praw ofiarodawców, którzy uważani
być winni za faktycznych właścicieli wybudowanej świątyni, dla obmyślenia
środków dla dalszej działalności synagogi, i, w końcu, aby zapewnić trwałość
jej istnienia w przyszłości, to jest wtedy, gdy nie będzie jej założycieli,
koniecznym jest ustalenie sposobu jej zarządu.
W tym celu komitet zwrócił się do gubernatora o
wyrażenie zgody na zawarcie aktu notarialnego, regulującego stronę
organizacyjno-finansową synagogi.
W odpowiedzi 8 kwietnia 1887 r. Rząd Gubernialny
Piotrkowski skierował do Prezydenta m. Łodzi pismo, w którym stwierdził, że
należy poinformować założycieli synagogi, iż:
Dla uregulowania pieniężnej i gospodarczej strony sprawy
nowej synagogi, może być utworzony przez ogół założycieli, na ich zebraniu,
komitet, który winien sporządzić akt notarialny na zasadach przedstawionych
w kopii pisma Warszawskiego Generał-Gubernatora nr 8309,
a także, że taki akt, jako dotyczący prywatnego domu modlitwy, nie podlega
zatwierdzeniu, choć kopię jego należy przedstawić Rządowi Gubernialnemu do
wiadomości, zwracając przesyłane podanie.
Kopię pisma od Prezydenta m.
Łodzi otrzymał I. Poznański
. Posłużyła mu jako jedna z podstaw do zawarcia 23
maja/4 czerwca 1887 r. trzech aktów notarialnych.
Pierwszym z tych aktów
77 członków-założycieli synagogi, określając się jako wspólnota (konsorcjum)
o nazwie „Zebranie Członków Synagogi”, której własnością była nowo
wybudowana synagoga, udzieliło pełnomocnictwa do sporządzenia aktu
notarialnego, „określającego zasady odnoszące się do gospodarczej i
pieniężnej strony nowej synagogi i jej zarządu” członkom wybranego ad hoc
Komitetu: I. Poznańskiemu , H. Konsztadtowi , I. Birnbaumowi , Szai
Rosenblattowi , J. Sachsowi ,
Markusowi Silbersteinowi i H. Wulfsohnowi – przedstawicielom wielkiej łódzkiej burżuazji, zarówno
przemysłowej, jak i handlowej. Drugim, najważniejszym aktem, wybrany komitet
sporządził statut nowej synagogi,
zaś trzecim
członkowie-założyciele synagogi, stanowiący Zgromadzenie Członków Synagogi,
potwierdzili statut i zobowiązali się do przestrzegania jego postanowień. W
dokumencie tym umieszczono również protokół wyborów pierwszego Komitetu
Synagogi, mającego zarządzać jej bieżącą działalnością. Na członków wybrano:
I. Poznańskiego (przewodniczący), H. Konsztadta (wiceprzewodniczący), I. Birnbauma , Sz. Rosenblatta , Jakuba Sachsa , Markusa Silbersteina i H.
Wulfsohna (skład identyczny jak komitetu
sporządzającego tekst statutu synagogi). Zastępcami zostali: M. Frenkel , I. Hertz , S. Barciński , M. Pinkus i Zygmunt Lichtenfeld . Członkami komisji rewizyjnej – Stanisław Landau , M. Schlossberg i Jakub Hertz .
Ze względu na brak środków na
dokończenie budowy Zebranie Członków Synagogi upoważniło I. Poznańskiego do zaciągnięcia pożyczki do wysokości 41.200 rubli,
zabezpieczonej na nieruchomości synagogi (pożyczki takiej w końcu nie
zaciągnięto). Jednocześnie zebranie postanowiło uregulować własność
nieruchomości synagogi na imię „zebrania członków synagogi w mieście Łodzi
przy ulicach Promenadowej i Zielonej” zgodnie z paragrafem pierwszym statutu,
który wyraźnie stwierdzał, iż:
Zgromadzenie członków synagogi, zadaniem i celem którego
jest utrzymywanie synagogi i odprawianie w niej modłów ogólnych i obrzędów
religijnych podług rytuału religii mojżeszowej, składa się obecnie z osób,
które przyjęły udział w sporządzeniu pełnomocnictwa [...] służącego za
podstawę do aktu niniejszego; na przyszłość zaś powiększać i wznawiać się
będzie przystępującymi do Zgromadzenia nowymi członkami. Obecnym uczestnikom
tytuł na członka Zgromadzenia Synagogi nadają zadeklarowane przez nich w
całości lub w części już uiszczone ofiary pieniężne, dzięki którym została
uskuteczniona budowa świątyni. Za ofiary te, ci członkowie o ile w
zupełności zobowiązania swe już spełnili, nabyli prawo dziedzicznego
posiadania miejsc w synagodze. W przyszłości zaś z prawa na członka
Zgromadzenia Synagogi korzystać będzie każdy nabywający miejsce dziedziczne
w synagodze czy to drogą kupna, czy też drogą spadku na zasadzie
obowiązujących u nas ogólnych praw o spadkach po wieczystodziedzicznym
posiadaczu, czy też wreszcie drogą długoletniej dzierżawy (nie mniej, niż na
lat 5).
Z powyższych sformułowań
wynika, że założyciele synagogi zastosowali się do polecenia władz carskich
– uregulowania zagadnienia na gruncie prawa cywilnego: utworzyli
szczególnego rodzaju spółkę (konsorcjum), mającą na celu wspomniane już
„proste używanie rzeczy, polegające na korzystaniu z niej w naturze”,
dopuszczalną przez obowiązujące wówczas prawo.
Udziały w niej nazwano „ofiarami”, zapewne ze względu na specyficzny
przedmiot spółki, jednak z kontekstu wynika jednoznacznie ich cywilnoprawny,
nie filantropijny charakter – w zamian za nie uzyskiwano wiele uprawnień,
począwszy od dziedzicznego prawa posiadania ławki w synagodze, po prawo
wybierania i udziału we władzach synagogi – Ogólnym Zebraniu Członków
Synagogi i, wybieranym przez niego, Komitecie Synagogi.
Dla kontroli praw
poszczególnych osób paragraf dwudziestry szósty statutu przewidywał
stworzenie quasi-hipotecznej księgi, prowadzonej równolegle przez
Komitet Synagogi i notariusza:
Stosownie do planu wewnętrznego
urządzenia synagogi, zaprowadzoną będzie podług ustanowić się mającej formy
księga, opatrzona pieczęcią Prezesa Komitetu dla zapisywania wszystkich
miejsc na własność odstąpionych z wymienieniem numeru i kategorii miejsca,
imienia i nazwiska posiadacza, a także sumy za jaką miejsce odstąpiono. Akt
nabycia miejsca na własność rejestrowany będzie w powyższej księdze na
posiedzeniu Komitetu i podpisany przez wszystkich członków obecnych na
posiedzeniu.
Księga ta, mogąca być
bardzo ciekawym źródłem zarówno do dziejów samej synagogi, jak też łódzkiej
burżuazji wyznania mojżeszowego, niestety zaginęła. W zbiorach Muzeum
Historii Miasta Łodzi zachowała się jedynie kopia wypisu z protokołu
posiedzenia Komitetu Synagogi w 1892 r., stanowiącego „tytuł prawny do
dziedzicznego zajmowania” dwu miejsc w synagodze i zawierającego informację,
że wspomnianą „księgę wieczystą” synagogi prowadził wówczas łódzki notariusz
Józef Grabowski
.
Podobne księgi, nazywane czasem jednoznacznie „hipotecznymi”, prowadzone
były również w synagogach gminnych.
Istotną różnicę stanowiło przekazanie przechowywania ich kopii „osobie wiary
publicznej” – chrześcijańskiemu notariuszowi, co może świadczyć o
traktowaniu prawa do ławki w synagodze jako wartości bardziej majątkowej,
niż religijnej.
Wykończony budynek
przedstawiał się niezwykle okazale, zaś ówczesna prasa oceniała jego walory
architektoniczne wyżej od warszawskiej synagogi reformowanej na Tłomackiem
(następczyni synagogi na Daniłowiczowskiej), na której wzorowali się twórcy
łódzkiej wspólnoty „Żydów postępowych”.
Historyk sztuki opisuje gmach nowej synagogi następująco:
Synagoga [...] zakomponowana została
jako trzynawowa pseudobazylika z transeptem i ryzalitami w części
frontowej. Od wschodu nawy zakończone zostały absydami: dużą półkolistą w
centrum, na zewnątrz o zarysie trójbocznym, i mniejszymi zamkniętymi
wielobocznie po bokach. Ten schemat kompozycyjny wyraźnie nawiązywał do
romańskich bazylik francuskich. Również formy zewnętrznej architektury
nawiązywały do romanizmu, głównie niemieckiej proweniencji. W fasadzie
dominował ryzalit partii środkowej z podwójnym arkadowym otworem drzwiowym,
przedzielonym kolumienką, poprzedzonym schodami. Powyżej umieszczono duże
arkadowo zamknięte okno w płycinie; środkowy ryzalit zamknął górą trójkątny
szczyt. Partię frontową wieńczyła, nieco cofnięta, wyniosła ośmioboczna
kopuła. Małe wieżyczki z kopułami pojawiają się także na narożach środkowej
części fasady oraz ponad ryzalitami bocznymi od frontu, jak i w części
tylnej. Łącznie więc budowlę ozdabiało siedem kopuł, którym blasku dodawały
złote pasy. Elewacje budowli urozmaicały wąskie przypory, arkadowe fryzy
półkoliście zamknięte otwory okienne, a wieńczyły profilowane gzymsy.
Wnętrze synagogi otrzymało bogaty wystrój o orientalnym
charakterze z barwnymi polichromiami i mozaikami pokrywającymi ściany i
sklepienia. Empory dla kobiet obiegające wnętrze z trzech stron wsparte
zostały na podkowiastych arkadach. Aron Hakodesz usytuowany w
zamknięciu głównej absydy otrzymał bogatą oprawę architektoniczną z niszą
ujętą łukiem podkowiastym, a wieńczyła go kopuła. Bimę umiejscowiono na osi
przy barierce oddzielającej nawę główną od podwyższonej estrady w części
absydialnej, odpowiadającej chórowi kościołów chrześcijańskich.
Na początku września 1887 r. odbyła się uroczysta
inauguracja działalności nowej synagogi:
Wspaniały gmach nowej świątyni
otrzymał strój świąteczny – krzewy i kwiaty egzotyczne zapełniły plac, a
przy balustradzie żelaznej, na zgrabnych palikach, rozwieszono chorągwie i
festony dookoła świątyni.
O 4
popołudniu, wewnątrz Synagogi zajęte już były wszystkie miejsca,
przeznaczone dla publiczności, na dole i na galerach. W godzinę później
nadjechał J. W. naczelnik gubernii z p. wice-gubernatorem i gośćmi z
Piotrkowa, przybyli także przedstawiciele władz miejscowych. Przy głównych
drzwiach powitany został p. naczelnik guberni przez komitet budowy, którego
prezes I. K. Poznański wygłosił stosowną
przedmowę, podając p. gubernatorowi klucze do synagogi na aksamitnej
poduszce. Po otwarciu drzwi, za p. gubernatorem weszli do wnętrza inni
dostojni goście, a gdy zajęli swoje miejsce – rozpoczęła się właściwa
ceremonia inauguracyjna, zakończona polskim kazaniem dr Klügera i hymnem narodowym, odśpiewanym przez chóry synagogi z
towarzyszeniem orkiestry. Po skończeniu uroczystości, obecni z p.
naczelnikiem guberni na czele, zapisywali się do pamiątkowej księgi.
[...]
Około
godziny 7 wieczorem, z okazji otwarcia nowej synagogi, dany był obiad w sali
koncertowej Fogla. Pierwszy toast wzniósł j. w. naczelnik guberni na cześć
Najjaśniejszego Pana, drugi, za zdrowie J. E. Głównego naczelnika kraju,
wzniósł p. wice-gubernator, a trzeci za zdrowie naczelnika guberni, wzniósł
p. prezydent miasta. Później nastąpiły liczne toasty: za zdrowie p.
wice-gubernatora, za pomyślność gminy izraelskiej, z podziękowaniem dla
gości z Piotrkowa, w ręce przewodniczącego komitetu budowy p. I. K.
Poznańskiego, za pomyślność miasta, przemysłu i wiele innych toastów. J. W.
naczelnik guberni wysłał okolicznościowy telegram na ręce J. E. głównego
naczelnika kraju.
Sala
koncertowa przystrojona była dokoła kwiatami, tak samo schody główne. Po obu
stronach sali, na głównych filarach umieszczone były portrety:
spoczywającego w Bogu Cesarza Aleksandra II i
Najjaśniejszego Pana Aleksandra III.
Osób zaproszonych było na obiedzie około 180. Oprócz dostojnych
gości z Piotrkowa przybyli na uroczystości redaktorowie pism: „Izraelity”, i
„Hakfiro” [„Hacefira”] z Warszawy. Uczta trwała do godziny 10 wieczorem;
poczym przedstawiciele władz miejscowych, łącznie z członkami komitetu
odprowadzili do dworca kolei żelaznej odjeżdżającego p. naczelnika guberni i
gości piotrkowskich.
W tym, celowo zacytowanym tak obszernie, dziennikarskim
opisie nie ma żadnej wzmianki o udziale przedstawicieli Dozoru Bóżniczego,
szczególnie zaś dziwi brak łódzkiego „urzędowego” rabina, E. Ch. Majzla. Jak można przypuszczać, cała uroczystość, podobnie
jak nowa synagoga, została potraktowana przez łódzkich ortodoksów,
stanowiących większość żydowskiej ludności Łodzi, nieprzychylnie.
Szczególnie rażący musiał być dla nich udział w uroczystości religijnej
wyznawców innej, głównie prawosławnej, wiary, a także sposób odprawiania
nabożeństwa i wygłoszenie – wzorem innych polskich synagog reformowanych –
„kazania” w języku polskim.
„Dziennik Łódzki” tak komentował otwarcie synagogi:
Fakt to niewątpliwie
pocieszający, że liczba postępowych Izraelitów w Łodzi jest tak znaczną, że
powagą swą przeprowadziła dzieło godne uznania. Przed laty 20. kamieniami
może obrzuconoby śmiałków, którzyby usiłowali zaprowadzić reformę w sposobie
odbywania nabożeństw. Dziś te same tłumy błogosławić będą inicjatorów i
wykonawców za to, że obrządki ich wiary spełniane będą z większą powagą i
uroczystością, że cisza, tak bardzo sprzyjająca skupieniu ducha, zapanuje
w świątyni – odtąd już mającej taki sam do tego tytuł jak i świątynie innych
wyznań.
Poświęcona wczoraj świątynia izraelska przy ulicy Spacerowej, jest nadto
faktem ogólnej doniosłości społecznej. W Łodzi pod względem zapatrywań na
religijne obrządki Izraelitów można się było spotkać z pojęciami
średniowiecznymi [...] Te niedorzeczne poglądy ustąpią miejsca
racjonalniejszym zapatrywaniom. Ludność nie żydowska będzie miała niemal
codzienną sposobność przekonania się, że obrządki żydowskie nie zasługują
zgoła na lekceważenie lub pośmiewisko, jakimi je otoczyło zakorzenione
uprzedzenie, wywołane po części hałaśliwym zachowywaniem się Izraelitów w
domach modlitwy.
Innowiercy, tak bardzo skłonni do
przedrzeźniania i wyszydzania kultu żydowskiego, nabiorą przekonania, że
kult ten równym, jak i inne, cieszyć się powinien szacunkiem. Mamy bowiem
nadzieję, że z kazalnicy nowej świątyni dadzą się słyszeć mowy, które nie
tylko Izraelitów, ale i innowierców objaśnią o znaczeniu obrządków, że one
wykorzenią mnóstwo uprzedzeń, a przez to może i obudzą sympatię dla
współobywateli naszych, odmiennych wyznaniem, lecz równych nam w poczuciu
człowieczeństwa.
W roku 1888 miano zatwierdzić
etat kasy bóżniczej na lata 1888-1890. W celu (jak to wynika z późniejszych
informacji źródłowych)
zmniejszenia konfliktu między odprawiającym modły poza synagogą przy ul.
Spacerowej kantorem tejże synagogi a ortodoksami, członkowie Komitetu
Synagogi, sprawujący jednocześnie funkcje członków Dozoru Bóżniczego,
postanowili nadać kantorowi synagogi reformowanej charakter „urzędowy”
dzięki zatrudnieniu go na etacie Dozoru. W zamian synagoga miała być
dostępna w uroczyste święta dworskie ogółowi żydowskich mieszkańców Łodzi.
Takie rozwiązanie nie znalazło jednak uznania władzy nadzorczej Dozoru –
Prezydenta m. Łodzi, który stwierdził, że:
Otwarty w zeszłym roku nowy dom modlitwy na ul.
Spacerowej, którego dotyczy wydatek 600 rbs na utrzymanie III kantora,
umieszczony w projekcie etatu, pokrywany z ogólnych sum ze składki gminy
żydowskiej, wybudowany został przez bogatych Żydów wyłącznie dla ich
korzyści i zgodnie z ich poglądami religijnymi [...] Dlatego uważam, że
sprawiedliwym by było koszty 600 rbs na utrzymanie kantora rozłożyć
wyłącznie na twórców tego domu [modlitwy].
Podobny pogląd podzielały
władze gubernialne,
w rezultacie czego zatwierdzony projekt etatu bóżniczego pozycji takiej już
nie zawierał.
Ostatecznie projekt częściowego opłacania kantora przez Dozór Bóżniczy
został zrealizowany,
choć suma ta nie była wyszczególniana w sposób jawny w budżetach Dozoru
(nastąpiło to w 1889 r. w rezultacie zaangażowania kantora synagogi Hilela
Altermana na stanowisko II kantora bóżniczego).
4 czerwca 1888 r. Prezydent
m. Łodzi przekazał „do wiadomości” żądaną przez władze gubernialne kopię
aktu notarialnego,
co zakończyło wszystkie czynności urzędowe związane z powstaniem synagogi.
Komitet Synagogi dążył mimo to do uznania jej przez władze rosyjskie za
równorzędną głównej synagodze gminnej na Wolborskiej. W 1894 r. Komitet
zwrócił się do Policmajstra m. Łodzi,
aby kontaktował się z nim bezpośrednio w sprawie „oficjalnych obrzędów
religijnych”,
czyli prowadzenia ksiąg stanu cywilnego. Jednak Gubernator Piotrkowski
(Konstantin Miller ) wyjaśnił, że choć synagoga
nie znajduje się pod zarządem Dozoru Bóżnicznego, to jednak akty stanu
cywilnego powinny być sporządzane dla jej członków – podobnie jak dla
członków innych domów modlitwy – przy współudziale urzędowego rabina Łodzi.
W latach następnych synagoga
prowadziła działalność zupełnie niezależną od gminy. O trosce o zachowanie
niezależności świadczy fakt, iż obawy części członków Zgromadzenia Synagogi
zaczęło budzić przeznaczanie 600 rubli srebrem z funduszy bóżniczych dla
kantora. Członkowie Komitetu Synagogi musieli wyjaśniać szczegółowo, że jest
to zapłata za to, iż „w dniach galowych dworskich” synagoga była otwarta
„dla ogółu gminy, a w szczególności dla uczącej się młodzieży” oraz
odprawiano w niej „solenne nabożeństwa za Najjaśniejszych Państwa i Cesarską
Rodzinę”, a nie przejaw zależności od władz gminy żydowskiej.
Całkowita odrębność synagogi od Dozoru Bóżniczego uznawana była zarówno
przez władze gubernialne,
jak też przez sam Dozór, który w 1904 r. wyraźnie stwierdził, że „komitet
Synagogi nie znajduje się w jakiejkolwiek zależności od Dozoru”.
Zgromadzenie Członków
Synagogi prowadziło działalność filantropijną również całkowicie niezależnie
od Dozoru Bóżniczego. W 1888 r. nabyło ono – ze składek swoich członków – od
małżeństwa Milkerów nieruchomość przy ul.
Zachodniej (nr hipoteczny 36) celem przeniesienia tam szkoły religijnej
„Talmud-Tora” oraz mających ewentualnie powstać nowych instytucji
oświatowych dla biednych dzieci żydowskich.
Przez ponad 10 lat Komitet Synagogi sprawował opiekę nad szkołą, która
szybko zaczęła przekształcać się w szkołę zawodową.
Po utworzeniu Łódzkiego Żydowskiego Towarzystwa Dobroczynności, które
powstało na mocy decyzji ministra spraw wewnętrznych z 22 czerwca 1897 r.,
władze synagogi przekazały mu posesję przy ul. Zachodniej 20 oraz nadzór nad
szkołą. Dalsze dzieje szkoły wykraczają poza zakres niniejszego opracowania.
Kantorem synagogi od chwili
jej powstania był wspomniany wcześniej H. Alterman
(1849-1934). Urodził się w Rosji, przed przybyciem do Łodzi był chazanem w
Nikołajewsku. „Hilel Alterman obdarzony [był]
wspaniałym barytonem o wysokim, silnym ‘a’. Był wielkim znawcą wszelkich
wzorów melodycznych liturgii żydowskiej i wybitnym interpretatorem jej
tekstów”.
Z początkiem XX w. wpływy w
synagodze reformowanej zaczynają zdobywać syjoniści; szczególnie od momentu,
gdy kaznodzieją został jeden z pionierów syjonizmu na ziemiach polskich, dr
Izrael Jelski . Zewnętrznym przejawem wypowiedzenia
się przeciwko asymilacji w kierunku polskości była – wspierana przez
łódzkich zwolenników syjonizmu – niechęć do głoszenia kazań w języku polskim.
I. Jelski w 1907 r. był jednym z założycieli Żydowskiego Towarzystwa
Terytorialno-Syjonistycznego.
W 1908 lub 1909 r. na
stanowisko kaznodziei mianowano dra Markusa Braudego .
W dziejach synagogi był on najwybitniejszą postacią spośród osób,
zajmujących to stanowisko. M. Braude urodził się 14 grudnia 1869 r. jako
potomek starej rabinackiej rodziny. W linii męskiej wywodził się od Abrahama
Braudego , rabina w gminach czesko-morawskich, a
następnie we Frankfurcie i Metzu. Ojciec M. Braudego, Lajb , był rabinem lwowskim; podobnie dziadek ze strony matki, Hirsz
Ornstein . Genealogia tej rodziny sięgała XVI wieku i
obejmowała kilkunastu rabinów, wśród nich kabalistę Eliasza Bal Szema z Chełmna, według legendy twórcę Golema, ożywianego przez
kawałek papieru z wypisanym tetragramem oraz Cwi Aszkenazego , rabina w Altonie, Amsterdamie i we Lwowie.
M. Braude otrzymał we Lwowie staranne wykształcenie religijne. Tam także
ukończył gimnazjum. Już w tym czasie związał się z powstającym ruchem
syjonistycznym. Następnie studiował filozofię w Berlinie i Freiburgu (m.in.
u Wilhelma Diltheya ), a także ukończył seminarium
rabinackie Azriela Hildesheimera w Berlinie. Po
powrocie do Galicji czynnie uczestniczył w tworzeniu Organizacji
Syjonistycznej Galicji Wschodniej. Brał udział w obradach I Kongresu
Syjonistycznego w Bazylei (1897). W 1900 r. został rabinem w Stanisławowie.
Po przybyciu do Łodzi
podstawowym polem działalności Braudego stało się
szkolnictwo żydowskie. To dzięki jego inicjatywie utworzone zostało w 1912
r. Towarzystwo Żydowskich Szkół Średnich – instytucja, której celem było
kształcenie elity syjonistycznej.
Synagoga uległa pewnemu
uszkodzeniu podczas działań wojennych w 1914 r., kiedy to niemiecki pocisk
artyleryjski uderzył w sąsiadującą z nią posesję na Zielonej 6. Odłamki
pocisku oraz siła wybuchu spowodowały m.in. potłuczenie szyb (w tym trzech
witraży), uszkodzenia dachu i sztukaterii, a także „ołtarza głównego” i
tynków wewnątrz budynku.
Podczas I wojny światowej –
co najmniej od 1916 r. – przewodniczącym Komitetu Synagogi był Stanisław
Jarociński
. Od 1917 r. Komitet oficjalnie zaczął otrzymywać
subsydia dla swego kantora z kasy Gminy Wyznaniowej. Początkowo było to 540
marek polskich,
w 1918 r. – 2.550.
Na 1919 r. preliminowano 1700 marek polskich,
co nie wyrównywało jednak powstałych zaległości.
W zamian Komitet Synagogi urządzał nabożeństwa z okazji polskich świąt
narodowych; np. w 1917 r. „kaznodzieja synagogi p. Braude wygłosił mowę okolicznościową, przyjętą oklaskami. Na zakończenie
odśpiewano Boże coś Polskę, a chór syjonistyczny wykonał śpiewy
hebrajskie”.
Z chwilą odzyskania przez
Polskę niepodległości Komitet Synagogi podjął działania zmierzające do
uzyskania dla swego kaznodziei prawa udzielania ślubów – na wzór synagogi
warszawskiej.
Opór miejscowej ortodoksji był jednak zbyt silny, aby sprawę przeprowadzić
pozytywnie. Rabinat gminy żydowskiej uważał, że przyznanie takich uprawnień
może „wywołać zaognienie i tak już zaostrzonych stosunków w chwilowo
rozszczepionej gminie naszej”.
Sprawa ta, mimo zwrócenia się do instancji nadrzędnej (Ministerstwa Wyznań
Religijnych i Oświecenia Publicznego), nie została załatwiona pozytywnie.
Fakt całkowitej niezależności
synagogi spowodował brak materiału źródłowego do bardziej szczegółowego
przedstawienia jej dziejów w okresie międzywojennym (cała dokumentacja
spłonęła wraz z budynkiem w listopadzie 1939 r.). Możemy jedynie stwierdzić,
że synagoga działała na dotychczasowych zasadach; wydzierżawiano miejsca
niebędące własnością wieczystych posiadaczy, angażowano kantorów, nie
wpuszczano do synagogi osób niemających wykupionego miejsca.
Nadal też Komitet Synagogi urządzał nabożeństwa z okazji uroczystości
państwowych, również dla młodzieży szkolnej.
Np. 22 stycznia 1938 r. odbyło się uroczyste nabożeństwo z okazji rocznicy
wybuchu powstania styczniowego, podczas którego kaznodzieja nawiązał do
tradycji współpracy polsko-żydowskiej, przeciwstawiając ją rosnącej wówczas
fali antysemityzmu:
Po odśpiewaniu modłów przez chór, rabin dr M. Braude wygłosił okolicznościowe kazanie. Mówca podkreślił wysoki
idealizm i prawdziwy patriotyzm bojowników z roku 1863. Żydzi – wywodził
mówca – brali czynny udział w powstaniu, bo Żydzi zawsze dążą do wolności i
sprawiedliwości. I w wyzwolonej Polsce wzniosłe te zasady przezwyciężą hasła
nienawiści i eksterminacji.
Prawdopodobnie Gmina Wyznaniowa Żydowska nadal opłacała
– przynajmniej częściowo – koszty organizacji tych uroczystości. (tak bowiem
można zinterpretować udokumentowaną w budżetach gminy wypłatę sumy,
początkowo 20 zł,
potem 35 zł miesięcznie, osobie, jak się wydaje, identycznej z kantorem
synagogi przy ul. Zielonej).
Przez cały czas właścicielem posesji, na której
mieściła się synagoga, było, działające na dotychczasowych zasadach,
Zgromadzenie Członków Synagogi (w niektórych źródłach jako właściciel
określony jest Komitet Synagogi).
M. Braude pełnił funkcję
kaznodziei przez cały okres międzywojenny, zaś jego kazania, wygłaszane
wspaniałą polszczyzną, przyciągały szerokie rzesze wiernych.
Duże zasługi położył dla zorganizowania Instytutu Nauk Judaistycznych w
Warszawie. Stale zaangażowany był w działalność partii syjonistycznej, m.in.
w roku 1919 był członkiem delegacji Żydów polskich na Konferencję Pokojową w
Paryżu, należał do władz centralnych partii i z jej ramienia piastował
mandat senatora Senatu I Kadencji (1922-1927).
Działał też aktywnie w łódzkiej loży paramasońskiej organizacji „B’nei
B’rith”,
powiązanej z ruchem syjonistycznym.
Sama synagoga pozostawała w kręgu wpływów asymilatorów
i syjonistów. Odbywały się w niej nabożeństwa i uroczystości organizowane
przez to ostatnie ugrupowanie polityczne; np. 28 lipca 1929 r. – specjalne
uroczyste nabożeństwo żałobne z okazji rocznicy zgonu Teodora Herzla
,
zaś 29 sierpnia 1929 r. nabożeństwo ku czci ofiar terroru arabskiego w
Palestynie.
Ówczesny mieszkaniec Łodzi, Karol Weksler, tak opisuje działalność synagogi:
To była olbrzymia, piękna synagoga. Ona różniła się nie
tylko wyglądem zewnętrznym. To była synagoga postępowa. Nie było tam Żydów z
brodami i pejsami, tylko przychodzili bardziej postępowi Żydzi zasymilowani,
burżuazja żydowska, fabrykanci. Tam wygłaszano kazania nie po hebrajsku,
tylko po polsku. No i to była synagoga, gdzie młodzież z żydowskich szkół
przychodziła w polskie święta narodowe. 11 listopada wszystkie szkoły szły
do tej synagogi. Byłem tam kilka razy. Raz, kiedy umarł Piłsudski.
W roku 1939
w skład Komitetu Synagogi wchodzili: przewodniczący – Ludwik Cukier , właściciel domu przy ul. Kościuszki 24; sekretarz –
adwokat Stanisław Dobranicki (zam. przy ul.
Cegielnianej 45, zmarły na początku 1940 r.), członkowie – przemysłowcy
Jakub Kamiński (zam. przy ul. Nawrot 4) i Oskar Kon, właściciel Widzewskiej Manufaktury (zam. przy ul. Targowej 61).
Po zajęciu Łodzi przez
wojska niemieckie, w październiku 1939 r., synagogę, podobnie jak pozostałe
żydowskie domy modlitwy i inne organizacje żydowskie, włączono do gminy
wyznaniowej.
Jednak już w listopadzie 1939 r. została spalona przez Niemców.
Podpalenie synagogi tak opisuje naoczny świadek, polski robotnik:
Nie mogę też o tym zapomnieć, jak Niemcy podpalili
synagogę przy ulicy Zielonej. Było rano, przed siódmą. Szedłem jak zwykle do
roboty ulicą Zachodnią. Przy ulicy Więckowskiego stał szpaler gestapowców;
którzy kierowali przechodniów w tę ulicę. Gdy ktoś okazał dowód; że mieszka
na Zachodniej, przepuszczali go. Byłem ciekaw, co to może być, wziąłem więc
swój dowód w rękę i idę wprost na gestapowców. Nie oglądali dokładnie dowodu
i tak udało mi się z innymi przejść do Zielonej, obstawionej żandarmerią i
wojskiem. Zatrzymałem się nie dowierzając własnym oczom. Cała synagoga była
w płomieniach. Z głębi murów dochodziły ludzkie jęki, nie trudno było
odgadnąć, kto wzywał litości, kto jej nie okaże. W tej chwili otrzymałem
cios bykowcem i nie czekając na drugi, co tchu biegłem w stronę ulicy
Wólczańskiej. Kiedy skręciłem w lewo, wiedziałem, że jestem już bezpieczny.
Na plecach czułem tylko jeszcze dotkliwy ból od uderzenia.
Rozbiórkę budynku zakończono wiosną 1940 r. Na pustym
placu w późniejszym okresie wykopane zostały rowy przeciwlotnicze (istniały
na pewno w listopadzie 1944 r.)
Obecnie na terenie posesji znajduje się parking.
Przypisy |