Synagoga Wielka (Reformowana)

Jacek Walicki  "Synagogi i Domy Modlitw w Łodzi"

Str. 40

Synagoga przy ulicy Promenadowej
(później Kościuszki) 2 i Zielonej 8
– synagoga reformowana i jej poprzedniczki

W Łodzi, podobnie jak w innych miastach Królestwa Polskiego, w pierwszej połowie XIX w. pojawiła się grupa „Żydów postępowych”, zrywających z ortodoksyjną tradycją tak w zakresie obyczajów i ubioru, jak i sposobu odprawiania nabożeństw. Tworzenie się owej grupy, w której skład wchodzili głównie przedstawiciele najbogatszych warstw społeczeństwa żydowskiego, stymulowane było przez obowiązujące wówczas przepisy, pozwalające im na korzystanie z wielu uprawnień, których ortodoksyjna większość była pozbawiona. Nie miejsce tu na przedstawianie szczegółowych przepisów dotyczących powyższej kwestii, omówionych zresztą w literaturze historycznej[1]; należy jednak wskazać zarówno na liczebną, jak przede wszystkim kapitałową siłę wspomnianej grupy Żydów w okresie między powstaniami polskimi w XIX wieku.

Ortodoksyjna żydowska ludność Łodzi odnosiła się do omawianej grupy współwyznawców z reguły niechętnie, a nawet z wrogością, jako do tych, którzy zrywali z uświęconą wiekami tradycją[2]. Nie był to ewenement; podobnie było w Warszawie:

Kobiety przyzwyczajone zawsze i wszędzie z mężami na spacer wychodzić, nie mogąc dla różnicy stroju, towarzyszyć im w te miejsce [tj. w dzielnicach chrześcijańskich – J. W.], gdzie oni mieli wstęp dozwolony, ulegały konieczności i pomału zamieniały wstążki i aksamity imitujące włosy na peruczki, oraz włożyły salopy i kapelusze. Ale nie tak łatwo było z początku tym po europejsku przebranym paniom wychodzić na ulicę i przedostać się cało przez żydowskie rewiry, musiały one za każdą razą znosić sykanie, wytykanie palcami, śmiechy, docinki, przezwiska, groźby i przekleństwa, tak, że niejedna z nich wolała dopiero wieczorem z domu wychodzić, albo wysłać naprzód służącą z zawiniętym kapeluszem i innymi przyborami toalety, do umówionej bramy na egzymowanej ulicy, gdzie się formalnie przebierała. I nic dziwnego, Żyd, w owym czasie ciemnoty i zacofania, przebrany po europejsku, czyli jak się współwyznawcy wyrażali po niemiecku, był uważany jak dziwoląg, nowotwór, do którego oko wstecznej masy nie przywykło[3].

Już w latach 40. doszło do konfliktu między grupą, określającą się Żydami „ucywilizowanymi”, a Dozorem Bóżniczym. W imieniu grupy działał pochodzący z Częstochowy (obszaru Królestwa Polskiego położonego blisko granicy pruskiego Śląska – tej części ziem polskich, gdzie proces odchodzenia od ortodoksji był znacznie zaawansowany[4]) bogaty kupiec i „organizator nakładu na wielką skalę”, Icek Zajdeman    (Seideman, Sejdeman)[5]. Na początku lat 40. był on drugim największym żydowskim kupcem przędzy – większe obroty od niego miała tylko spółka „Ludwik Mamroth    i Dawid Lande   ”, której właściciele również zaliczali się do Żydów wyemancypowanych (z chrześcijan na lepszej pozycji plasował się jedynie Karol Trenkler[6]). 13 lutego 1848 r. I. Zajdeman   , Maurycy Zand    (Sand), Ludwik Mamroth   , Samuel Lande   , Jakub Boehm   , Dawid Lande   , dr Manes Goldrath   , Lomnitz   , Józef Weyland    i Józef Sand    wnieśli do władz centralnych skargę, w której zarzucali ortodoksyjnemu Dozorowi Bóżniczemu (Lejzer Berger   , Icek Birencwajg    i Jakub Horończyk   [7]) nadmierne obciążanie składką Żydów postępowych, zaś chasydów uczęszczających do bóżnicy[8] oskarżali „o liczne dokuczenia i prześladowanie, jakich doznawali skutkiem pomienionego przebrania” w „strój krajowy” oraz w wyniku posyłania dzieci do szkół realnych[9], czyli o zachowania, o jakich w odniesieniu do Warszawy wspominał cytowany wcześniej H. Nusbaum    . Rezultatem skargi było śledztwo przeprowadzone na miejscu przez władze administracyjne – Magistrat m. Łodzi – w listopadzie 1848 r. Przesłuchano wielu świadków, m.in. Zajdemana   , farbiarza Adolfa Likiernika   , „handlarzy towarami krajowymi” M. Zanda    i Izraela Weylanda   , a także władze Dozoru Bóżniczego, które zaprzeczyły oskarżeniom[10]. Na podstawie opisanego postępowania administracyjnego sprawa konfliktów z chasydami została „załatwiona ukaraniem ze strony Magistratu winnych, co i na przyszłość przez doniesienie o każdym zdarzeniu zaspokojonym być może”[11].

Jednocześnie ze złożeniem skargi przez Zajdemana    ortodoksi podjęli kontrofensywę. Przede wszystkim nowy dzierżawca dochodu „od rodału” (odczytywania właściwego dla danego tygodnia liturgicznego fragmentu Tory, które zwyczajowo podlega licytacji wśród wiernych[12]) Szmul Jechezkiel Saltzman    (Zalcman) – bogaty chasydzki kupiec żydowski[13] – zażądał, zresztą przy okazji akcji skierowanej także przeciwko innym domom modlitwy[14], wnoszenia mu opłat składanych za czytanie Tory w domu modlitwy „Żydów ucywilizowanych”, doprowadzając do opieczętowania znajdującego się w nim zwoju Tory. Występujący w imieniu „Żydów postępowych” M. Zand   [15] stwierdzał:

Powodowani prześladowaniem innych starozakonnych, jakiego wszyscy ucywilizowani, czyli zgodnie z wolą rządu przebrani doznawają w bóżnicy szczególniej od sekty hussydymów [!] dla uniknięcia dalszych nieprzyjemności stąd wynikających założyliśmy dla siebie szkółkę w której nabożeństwo z wszelką swobodą i przyzwoitością odprawiać by można. To jednak nie zasłoniło nas całkowicie od prześladowań i dokuczań zabobonników, albowiem pod każdym względem ściągają nas z takowymi.

Teraz bowiem Saltzman znaczny kupiec tutejszy współdzierżawca dochodów konsumpcyjnych, zajmujący znaczną pozycję między innymi starozakonnymi podjął się dzierżawy dochodu z rodału [...] Stara się dokuczać [nam] z tytułu dzierżawy, albowiem mimo tego, że z początkiem roku zgłosił się Izrael Weyland    do Saltzmana   , celem ułożenia się z nim o zapłatę lub też aby przysyłał ze swej strony do odbierania dochodu z licytacji przychodzić mogącej, nie chciał w żadne z nami wejść układy i obecnie na jego żądanie rodał opieczętowany został.

Takie więc postępowanie przekonywa iż połączywszy się wszyscy zabobonnicy pod każdym względem starają się nam dokuczać.

Ponieważ, jak wiadomo Magistratowi, już wystąpiliśmy do władzy wyższej o utrzymanie naszej szkółki, jako też że w bóżnicy z powodu jej szczupłości i zrealizowania [!] wszyscy pomieścić się nie mogą. Upraszamy Magistratu, aby rodał w szkółce naszej odpieczętować rozkazać raczył. Jaka zaś część z tego tytułu należności przypadać będzie od nas albo przez ugodę z nami jak istniało od lat dwóch ugodę [!] z poprzednimi dzierżawcami, lub też aby przysyłał ze swej strony do odbierania dochodu z licytacji pochodzić mogącego[16].

W odpowiedzi na tę prośbę prezydent miasta podjął decyzję o odpieczętowaniu rodału pod warunkiem uiszczania opłaty na rzecz Saltzmana   , stwierdzając, iż „Saltzman    z tytułu dzierżawy rodału pragnie im dokuczać i przez zapieczętowanie rodału, lub jego zabranie z innymi starozakonnymi połączyć i na nowe dokuczenia jako przebranych wystawić”[17].

Władze stołeczne po kolejnej interwencji M. Zanda   , skierowanej teraz już bezpośrednio do Rządu Gubernialnego Warszawskiego[18], podjęły ostateczną decyzję, udzielając oficjalnego zezwolenia na otwarcie własnego domu modlitwy, aczkolwiek z zastrzeżeniem nieuszczuplania dochodów dzierżawcy Saltzmana:

 

Gdy rzeczywiście istniejąca bóżnica wszystkich istniejących pomieścić nie może, a nad to przez zebranie się w jeden punkt dwóch sekt następują zajścia i nieporozumienia, Rząd Gubernialny Warszawski przeto zgodnie z opinią miejscowych władz zezwolił utrzymywania oddzielnej szkółki dla ucywilizowanych starozakonnych nie zwalniając ich wszakże od opłat, mianowicie od przystąpienia do rodału, jakie przy odbywanych nabożeństwach kasie bóżnicznej przynależą[19].

Zezwolenie zostało wydane imiennie I. Zajdemanowi   [20], ponieważ właśnie w jego budynku mieścił się dom modlitwy[21]. Nie zakończyło to jednak sporów z Sz. Saltzmanem   , który do nadzoru nad dochodem bóżniczym delegował swego plenipotenta Leona Szwajcera   . We wrześniu 1849 r. Saltzman    oskarżył służbę i wiernych modlących się w tejże modlitewni o rozmaite szykany i celowe działanie na jego szkodę przez niedopuszczanie do licytowania wyższych sum oraz przywoływanie, bez zezwolenia L. Szwajcera   , przez M. Zanda    (wykonującego nadzór nad domem modlitwy w imieniu niemieszkającego w Łodzi teścia I. Zajdemana    oraz znaczniejszych osób spośród modlących się w tym domu, jak I. Weylanda    i Wigdora Wolfa   ) różnych obcych Żydów, w tym zamieszkujących w Łodzi „kupców warszawskich”. Na skutek interwencji władz miejskich doszło do chwilowej ugody, której stronami byli Saltzman    i J. Boehm   . Dzierżawca dochodu bóżniczego miał otrzymywać 18 rubli srebrem rocznie, ewentualna nadwyżka od licytacji rodału miała być przeznaczana na cele dobroczynne[22]. Konflikt przycichł, jednak tylko na parę lat. Gdy przedstawiciel grupy Żydów „ucywilizowanych” (jednocześnie członek Dozoru Bóżniczego), I. Weyland    kierował modłami, opłata była wnoszona, jednak około roku 1855 zaprzestano płacenia dzierżawcy dochodu bóżniczego. Ze skarg[23], wnoszonych po bezskutecznym dłuższym oczekiwaniu na wpłaty, dowiadujemy się, że „szkółkę” prowadził już M. Zand   , uczęszczali zaś do niej „najzamożniejsi kupcy”. Wobec braku wpływów dzierżawca delegował w Zielone Święta 1856 r. szkolnika do pobierania opłat, co jednak nie odniosło skutku, a wręcz przeciwnie, doprowadziło do otwartego konfliktu:

Dyrygujący w tejże szkółce Ludwik Cohn   [24] i Izrael Poznański   [25] pomimo chęci szkolnego wywoływania sprzedaży modlitw, czynili opór i tak pierwszy stanąwszy [!] osobiście przy rodale i komu się spodobało z najmożniejszych do modlitw przywołać kazał[26].

W konflikcie tym, mającym prawdopodobnie charakter już tylko fiskalny, władze miejskie wypowiedziały się po stronie Sz. Saltzmana    i zażądały – pod groźbą opieczętowania rodału – uregulowania ustalonej opłaty dla dzierżawcy[27].

Wątpliwe jest, czy odprawiane w omawianym domu modlitwy nabożeństwa już wówczas miały wyraźnie inny charakter, niż u ortodoksów, gdyż w listopadzie 1862 r. „Jutrzenka”[28], organ warszawskich asymilatorów, pisała o łódzkich Żydach „ucywilizowanych”:

Na dom modlitwy, chociaż mają udział w budującej się na Starym Mieście nowej synagodze [...] urządzają na Nowym Mieście osobny lokal, gdzie mają zamiar później wprowadzić reformy w odprawianiu nabożeństw na wzór dwóch synagog warszawskich: przy ul. Daniłowiczowskiej i na Nalewkach[29].

 

W 1866 r. reforma była już dokonana. Jak pisali „starsi Izraelitów Niemieckiego Rytuału”, J. Boehm    i A. Likiernik   , do jej zwolenników zaliczało się około 150 rodzin – ok. 1.500 Żydów, którzy „odebrawszy wyższe wykształcenie i postępowe wychowanie oraz przestrzegając ściśle przepisów Zakonodawcy Mojżesza, formują Towarzystwo Izraelitów Niemieckiego Rytuału”, uczęszczali do oddzielnego domu modlitwy, posiadającego „kaznodzieję w języku niemieckim Zakon Boży z ambony ogłaszającego”. Właśnie z powodu szczupłości dotychczasowego miejsca modłów, spowodowanego napływem licznych nowych zwolenników, występowali oni do władz miejskich o przekazanie im na budowę własnej synagogi południowej połowy placu nr 335, „rozciągającego się od ul. Północnej do Średniej”[30] (była to nieruchomość, na której powstał później budynek rosyjskiego rządowego gimnazjum żeńskiego, obecnie IV LO przy ul. Pomorskiej 16). Rada Miejska Łodzi nie przychyliła się do tej prośby, proponując w zamian posesję noszącą numer hipoteczny 307 na ul. Północnej[31]. Jak zauważa K. Stefański    , „prawdopodobnie przyznana działka nie odpowiadała rosnącym aspiracjom zamożnej części ludności żydowskiej”[32]. Możliwe, że na przełomie lat 70. i 80. XIX w. swe potrzeby religijne realizowała ona w powstałej w latach 1875-1878 prywatnej synagodze przy ul. Zachodniej (nr hipoteczny 275E)[33].

W końcu lat 70. potrzeba budowy nowej synagogi „postępowej” stawała się coraz bardziej paląca. Sprawa została przyspieszona po zawarciu w formie aktu notarialnego, spisanego 29.10/10.11.1879 r.[34], umowy spółki, odpowiadającej obecnemu pojęciu konsorcjum wewnętrznego, pomiędzy siedmioma najbogatszymi kupcami, przemysłowcami i właścicielami nieruchomości wyznania mojżeszowego: Izraelem Poznańskim    s. Kalmana[35], Szymonem Heymanem    s. Szymona[36], Jakubem Sachsem    s. Rafała, Hugo Wulfsohnem    s. Szymona[37], Izydorem Birnbaumem    s. Abrahama[38], Augustem Baruchem    s. Mojżesza[39] i Joachimem Silbersteinem    s. Icka[40]. Wspólnicy stwierdzili w nim, iż:

ze względu na to, iż ożywienie przemysłowe i handlowe, jakie panuje w Łodzi, zwiększa w znacznym stopniu liczbę bogatych wykształconych osób wyznania mojżeszowego, która zgodnie ze swym rozwojem umysłowym, nie podzielając przykładu i poglądów swoich współwyznawców-fanatyków, i nie mając możliwości stanowić z nimi wspólnoty, nie mogąc skutecznie wpływać na zmniejszenie rozszerzającego się w największym stopniu fanatyzmu, wskutek tego pozbawieni są możliwości odprawiania w gminnej synagodze nabożeństw i obrzędów religijnych zgodnie z rzeczywistym sensem religii mojżeszowej.

i dlatego postanowili, dążąc do realizacji wspólnego celu[41], z własnych prywatnych środków zbudować w Łodzi oddzielną synagogę:

na zasadach i prawach, na jakich była założona synagoga w mieście Warszawie na ul. Daniłowiczowskiej i z takimi prawami, jakie przynależą członkom tejże synagogi według statutu znajdującego się w załączniku do postanowienia byłej Rady Administracyjnej Królestwa Polskiego z 28 czerwca/10 lipca 1855 r. nr 4333.

Przewidywano, że przy synagodze funkcjonować będzie szkółka nauki religii dla tych dzieci żydowskich, które uczęszczały do „państwowych szkół dla chrześcijan”, czyli do gimnazjów (szkoły powszechne prowadzone były przez miasto). Siedmiu najbardziej zamożnych łódzkich fabrykantów-założycieli synagogi zobowiązało się do pokrycia ze swoich prywatnych funduszy kosztów zakupu placu i budowy do wysokości 14.000 rubli srebrem (po 2.000 każdy). Sumy te miały być wniesione z chwilą „zatwierdzenia synagogi przez władze”. Pozostałe koszty miały być pokryte z dochodu ze sprzedaży ławek w synagodze.

Inicjatywa fabrykantów została poparta przez prezydenta miasta, który w piśmie do gubernatora podkreślał, że według projektodawców, głównym celem stworzenia odrębnej synagogi, „wyjętej z podległości łódzkiemu Dozorowi Bóżniczemu”, miało być „zmniejszenie wśród ludności żydowskiej głęboko zakorzenionego fanatyzmu, zgubne skutki którego są szkodliwe dla ludności” i wypowiadał się jednocześnie za pozytywnym załatwieniem sprawy[42].

Powstał wówczas nieformalny Komitet Budowy, składający się – jak można przypuszczać na podstawie późniejszych o parę lat artykułów w „Dzienniku Łódzkim” – z A. Barucha   , I. Birnbauma    i J. Sachsa   [43] i rozpoczął zbieranie składek.

Ze względu na fakt, że rozpatrzenie podania o zatwierdzenie statutu synagogi przez wszystkie instancje administracyjne musiało potrwać dosyć długo, już 3/15 marca 1880 r. grupa założycieli nowej synagogi – głównie przedstawicieli górnej warstwy łódzkiej burżuazji – zwróciła się do Prezydenta m. Łodzi o wyjednanie zezwolenia na utworzenie Tymczasowego Komitetu dla Zbierania Składek, w którego skład mieli wejść: I. Poznański   , Sz. Heyman   , J. Sachs   , A. Baruch   , I. Birnbaum   , J. Silberstein   , H. Wulfsohn    i Izydor Kempiński   [44]. Ostatecznie skład Tymczasowego Komitetu został zatwierdzony 19 czerwca 1880 r. (w nieco rozszerzonym składzie, ponieważ jego sekretarzem mianowano Jakuba Graffa   ) i Komitet mógł oficjalnie przystąpić do zbierania składek[45].

Obawy przed przeciągającym się rozpatrywaniem podania o zatwierdzenie statutu nie były bezzasadne. Dopiero 11 kwietnia 1880 r. Gubernator Piotrkowski uznał sprawę za przekraczającą jego kompetencje i skierował ją do Generał-Gubernatora Warszawskiego, wypowiadając się pozytywnie o opartym na statucie synagogi przy ul. Daniłowiczowskiej w Warszawie projekcie statutu i podkreślając, że nowa synagoga „może mieć wielki wpływ na zmniejszenie istniejącego wśród żydowskich mas fanatyzmu”[46]. Komitet nabył wkrótce za zebrane środki dwa sąsiednie place na skrzyżowaniu ulic Cegielnianej (obecnie Więckowskiego) i Wólczańskiej[47].

Nowy Generał-Gubernator Warszawski Albedynski    uznał, że sprawa łódzkiej synagogi kwalifikuje się do rozpatrzenia przez władze guberni piotrkowskiej, kompetentne zarówno do wydania zezwolenia na budowę synagogi (zgodnie z art. 258 obowiązującego wówczas prawa budowlanego), jak też do wyjęcia jej spod nadzoru łódzkiego Dozoru Bóżnicznego (punkt III art. 4 „dodatkowych zasad” zarządu guberniami w Królestwie Polskim z 29 lutego 1868 r.).

Sprawę zatwierdzenia odrębnego statutu[48] synagogi, gubernator uznał natomiast (do momentu zatwierdzenia planów synagogi) za „przedwczesną”[49]. Przyznanie sobie kompetencji w tej sprawie, przy jednoczesnym podkreśleniu, że zagadnienia związane ze stosunkiem powstającej synagogi do Dozoru Bóżniczego, znajdują się w gestii gubernatora, świadczyć może o tym, że Albedynski    uważał go za statut stowarzyszenia, podlegający przepisom Uchwały Komitetu do Spraw Królestwa Polskiego w sprawie zatwierdzania towarzystw prywatnych gospodarstwa wiejskiego, wzajemnego ubezpieczenia, niesienia pomocy lub w „innym celu dobroczynnym”[50], wymagającym na ich założenie „wyjednania Najwyższego [tj. cara – J. W.] zezwolenia” i w tym celu uzyskania opinii władz warszawskich[51] lub mogło być wynikiem uznania za właściwą drogi stosowanej poprzednio przy zatwierdzaniu statutu warszawskiej synagogi „postępowej”.

Wyraźne zwiększenie możliwości finansowych komitetu, będące wynikiem przejęcia jego przewodnictwa przez I. Poznańskiego    i czynnego włączenia się do jego prac wielu przedstawicieli burżuazji, dało asumpt do decyzji o zmianie lokalizacji projektowanej synagogi. 31 marca 1881 r. Poznański   , jako przewodniczący nie mającego osobowości prawnej Komitetu Budowy, nabył osobiście od Dawida i Rywki Prussaków       oraz Icka i Rozalii Auerbachów       części nieruchomości o numerach hipotecznych 785a (za 10.000 rubli) i 786f (za 16.000 rubli), położonych na rogu ul. Promenadowej (obecnie Kościuszki) i Zielonej. W akcie notarialnym zaznaczono, że nabycie to dokonuje się na rzecz „Komitetu Budowy Synagogi”, lecz następnie określenie zostało zamienione na „Zgromadzenie Członków Synagogi” – chodziło tu zapewne o wspomnianą wcześniej spółkę, zawiązaną aktem notarialnym z 1879 r.

Z okoliczności towarzyszących transakcji wynika, że założycielom synagogi zależało na jej lokalizacji właśnie w tym punkcie miasta. D. Prussak   , jeden z założycieli, tym samym aktem odstąpił małżeństwu Auerbach       część działki noszącej nr hipoteczny 785, co pozwalało na utworzenie z przekazanego im oraz z pozostałych fragmentów nieruchomości działki budowlanej, umożliwiającej zbudowanie kamienicy. Jednocześnie Poznański    zażądał, a następnie otrzymał prawo własności muru, oddzielającego nabytą posesję od posesji Auerbachów      , zapobiegając w ten sposób umieszczeniu w nim okien, umożliwiających wgląd na teren przyszłej synagogi[52]. Sprawa musiała być przygotowana wcześniej, ponieważ już 30 marca I. Poznański złożył w imieniu Komitetu Budowy zobowiązanie do prowadzenia prac budowlanych zgodnie z projektem i przepisami oraz nierozpoczynania ich na podstawie niezatwierdzonych planów[53]. Plany zostały złożone prawdopodobnie również nieco wcześniej, gdyż już 31 marca 1881 r. Prezydent m. Łodzi przesłał je do zatwierdzenia Rządowi Gubernialnemu Piotrkowskiemu[54]. Zdaniem historyków architektury, mimo stwierdzenia w piśmie, że autorem projektu był Hilary Majewski   , w rzeczywistości – jak pisał „Dziennik Łódzki”[55] – plany wykonane były przez Adolfa Wolffa    ze Stuttgartu[56]. K. Stefański     przedstawia tę sprawę następująco:

Domniemywać można, że architekt miejski, za odpowiednim porozumieniem z inicjatorami budowy, i odpowiednią gratyfikacją pieniężną, wykonał kopię pierwotnego projektu dostosowaną do wymogów stawianych przez administrację carską. Jednocześnie dla zapewnienia szybkiej akceptacji oficjalnie występował jako autor planów, podczas gdy zatwierdzenie projektu wykonanego przez architekta zagranicznego mogłoby napotykać na trudności[57].

Nie ulega natomiast wątpliwości, że Majewski    sprawował kierownictwo budowy i nadzór nad jej przebiegiem[58]. Przedstawione władzom gubernialnym plany zostały przez zatwierdzone 23 kwietnia[59], pierwsze prace ziemne rozpoczęto 17 maja, natomiast kamień węgielny położony został 5 czerwca. Robotą ciesielską kierował Polak Ignacy Piaskowski   , pracami murarskimi – Niemiec Johann Orinol (Orinvol?)   [60]. Co ciekawe, projekt budowy synagogi „postępowej” uzyskał poparcie finansowe nie tylko ze strony bogatych Żydów, ale również chrześcijan – sumą 15.000 rubli wsparł go krótko przed śmiercią w 1881 r., już po rozpoczęciu prac budowlanych, najbogatszy przemysłowiec łódzki, K. Scheibler   [61].

Rozpoczęcie budowy nowej synagogi kolejny raz spowodowało pojawienie się konieczności ustalenia zasad prawnych, na jakich miała działać. Z tego powodu, wraz z informacją o zatwierdzeniu planów synagogi (i jednym ich egzemplarzem), 5 maja 1881 r. Gubernator Piotrkowski przesłał do Warszawy projekt „statutu członków synagogi”[62]. Korespondencja znalazła się w St. Petersburgu. Gdy, zatwierdzony już, projekt budynku został – po zażądaniu niewielkich uzupełnień dokumentacji[63] – zatwierdzony ponownie, sprawa statutu znalazła się na zupełnie innym torze. Nowo mianowany minister spraw wewnętrznych, hr. Dymitr Tołstoj    (notabene, jeden z głównych reakcjonistów rosyjskich, twórca tzw. kontrreform lat 80. w Rosji) stwierdził, że:

Nie znajdując w ogóle przeszkód ku temu, aby zamożni Żydzi miasta Łodzi zbudowali, przy zachowaniu obowiązujących przepisów, dom modlitwy, odpowiadający ich potrzebom i poglądom religijnym, uznaje, iż Ministerstwo nie może zatwierdzać, a nawet przystępować do rozpatrzenia statutu dla takiego domu modlitwy. Wszystko, co dotyczy finansowej i gospodarczej strony, jest sprawą umowy organizatorów, która może być potwierdzona aktem notarialnym, o ile takowa nie jest niezgodna z obowiązującym prawem cywilnym[64].

Sformułowanie to należy rozumieć za uznanie przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, że sprawa nie ma charakteru administracyjno-prawnego, lecz cywilno-prawny i winna być uregulowana na zasadach określonych przez prawo cywilne.

Ponieważ obowiązujące wówczas prawo pozwalało na utworzenie szczególnego typu spółki (konsorcjum), mającej na celu nie tylko prowadzenie działalności gospodarczej, ale także „proste używanie rzeczy”, a więc również prowadzenie odrębnej synagogi dla swych członków, pozwoliło to władzom carskim na rozwiązanie kłopotliwego problemu zgłoszonego projektu statutu, którego nie chciały zatwierdzić prawdopodobnie dlatego, aby nie powtarzać precedensu z warszawską synagogą „postępową” i uniemożliwić pojawianie się podobnych żądań z innych miast, a także, aby nie wdawać się w wewnętrzne konflikty społeczności żydowskiej[65]. Ogólny ton pisma i znajomość realiów polityki caratu wobec Żydów w latach 80. XIX w. pozwalają przypuszczać, że stosunek władz rosyjskich w Warszawie i St. Petersburgu do łódzkiego projektu nie był przychylny (podejrzenia budziły wówczas w ogóle dążenia emancypacyjne i asymilatorskie Żydów Królestwa Polskiego – z racji ich propolskiego charakteru[66]).

Zgodnie z poleceniem Generał-Gubernatora Warszawskiego sprawa synagogi miała być traktowana w podobny sposób jak innych domów modlitwy, zaś jej członkowie mieli zobowiązać się do podporządkowania przepisom obowiązującym Żydów w zakresie sporządzania aktów stanu cywilnego[67] oraz do płacenia składek na potrzeby ogólne gminy[68]. Takie zobowiązanie złożone zostało Prezydentowi m. Łodzi przez sześciu założycieli synagogi w listopadzie 1882 r.[69]

Założyciele synagogi, poinformowani oficjalnie 16 listopada 1882 r. o decyzji władz centralnych, choć zobowiązali się działać zgodnie z zawartymi w niej wytycznymi, nadal nie rezygnowali z dążenia do zatwierdzenia statutu przez władze administracyjne, wyraźnie oświadczając Prezydentowi m. Łodzi, iż zastrzegają sobie prawo zgłoszenia „w odpowiednim czasie” (czyli po zakończeniu budowy) prośby o zatwierdzenie statutu synagogi[70].

Budowa modlitewni posuwała się początkowo dosyć szybko[71], ale kryzys, jaki dotknął na początku lat 80. łódzki przemysł[72], spowodował, że około 1884 roku nastąpił trwający ponad dwa lata zastój w robotach budowlanych: budynek był wykończony na zewnątrz, brakowało wystroju wewnętrznego[73]. Przy Komitecie Głównym powstał wówczas Komitet Pomocniczy złożony z Salomona Barcińskiego   , Maurycego Frenkla   , Maurycego Heymana    i Stanisława Pinkusa   ; współpracowali z nim Herman Konsztadt    i Izaak Hertz   . „Młodsze siły wzięły się energicznie do dzieła i wkrótce zebrano fundusz 40.000 rubli, potrzebny do ukończenia budowy”, w formie weksli, za które planowano wydać później obligacje ich wystawcom[74] (pomysł ten chyba jednak nie został zrealizowany). Również I. Poznański zobowiązał się do wpłaty 40.000 rubli na dokończenie budowy. Od tego momentu prace posuwały się szybko[75]. Inwestycja wspierana była przez dary rzeczowe wielu łódzkich i warszawskich notabli: Poznańskiego    (przyrządy do oświetlenia), Adolfa Goldfedera    z Warszawy (arka), M. Silbersteina    (zasłona), rodziny Barcińskich    i Birnbaumów    (okna), M. Frenkla   , J. Dobranickiego   , M. Schlossberga   , M. Heymana   , H. Konsztadta    (ogrodzenie w stylu mauretańskim) i wielu innych[76].

Gdy budowa synagogi była w zasadzie zakończona, Komitet Budowy przystąpił do realizacji zapowiedzi zgłoszonej jesienią 1882 r. 6 (18) marca 1887 r. wystąpił z podaniem do Gubernatora Piotrkowskiego, Mikołaja Aleksiejewicza Zinowjewa   , w którym, po omówieniu dotychczasowych starań i korespondencji, zwrócił uwagę, iż:

Nabycie gruntu i budowa samej świątyni dokonane zostały ze środków, uzyskanych drogą znacznych dobrowolnych ofiar bogatych obywateli pod warunkiem wiecznego lub czasowego posiadania miejsc w tej synagodze. W takich warunkach, w celu zabezpieczenia praw ofiarodawców, którzy uważani być winni za faktycznych właścicieli wybudowanej świątyni, dla obmyślenia środków dla dalszej działalności synagogi, i, w końcu, aby zapewnić trwałość jej istnienia w przyszłości, to jest wtedy, gdy nie będzie jej założycieli, koniecznym jest ustalenie sposobu jej zarządu.

W tym celu komitet zwrócił się do gubernatora o wyrażenie zgody na zawarcie aktu notarialnego, regulującego stronę organizacyjno-finansową synagogi[77].

W odpowiedzi 8 kwietnia 1887 r. Rząd Gubernialny Piotrkowski skierował do Prezydenta m. Łodzi pismo, w którym stwierdził, że należy poinformować założycieli synagogi, iż:

Dla uregulowania pieniężnej i gospodarczej strony sprawy nowej synagogi, może być utworzony przez ogół założycieli, na ich zebraniu, komitet, który winien sporządzić akt notarialny na zasadach przedstawionych w kopii pisma Warszawskiego Generał-Gubernatora nr 8309[78], a także, że taki akt, jako dotyczący prywatnego domu modlitwy, nie podlega zatwierdzeniu, choć kopię jego należy przedstawić Rządowi Gubernialnemu do wiadomości, zwracając przesyłane podanie[79].

Kopię pisma od Prezydenta m. Łodzi otrzymał I. Poznański   [80]. Posłużyła mu jako jedna z podstaw do zawarcia 23 maja/4 czerwca 1887 r. trzech aktów notarialnych.

Pierwszym z tych aktów[81] 77 członków-założycieli synagogi, określając się jako wspólnota (konsorcjum) o nazwie „Zebranie Członków Synagogi”, której własnością była nowo wybudowana synagoga, udzieliło pełnomocnictwa do sporządzenia aktu notarialnego, „określającego zasady odnoszące się do gospodarczej i pieniężnej strony nowej synagogi i jej zarządu” członkom wybranego ad hoc Komitetu: I. Poznańskiemu   , H. Konsztadtowi   , I. Birnbaumowi   , Szai Rosenblattowi   , J. Sachsowi   , Markusowi Silbersteinowi    i H. Wulfsohnowi    – przedstawicielom wielkiej łódzkiej burżuazji, zarówno przemysłowej, jak i handlowej. Drugim, najważniejszym aktem, wybrany komitet sporządził statut nowej synagogi[82], zaś trzecim[83] członkowie-założyciele synagogi, stanowiący Zgromadzenie Członków Synagogi, potwierdzili statut i zobowiązali się do przestrzegania jego postanowień. W dokumencie tym umieszczono również protokół wyborów pierwszego Komitetu Synagogi, mającego zarządzać jej bieżącą działalnością. Na członków wybrano: I. Poznańskiego    (przewodniczący), H. Konsztadta    (wiceprzewodniczący), I. Birnbauma   , Sz. Rosenblatta   , Jakuba Sachsa   , Markusa Silbersteina    i H. Wulfsohna    (skład identyczny jak komitetu sporządzającego tekst statutu synagogi). Zastępcami zostali: M. Frenkel   , I. Hertz   , S. Barciński   , M. Pinkus    i Zygmunt Lichtenfeld   . Członkami komisji rewizyjnej – Stanisław Landau   , M. Schlossberg    i Jakub Hertz   .

Ze względu na brak środków na dokończenie budowy Zebranie Członków Synagogi upoważniło I. Poznańskiego    do zaciągnięcia pożyczki do wysokości 41.200 rubli, zabezpieczonej na nieruchomości synagogi (pożyczki takiej w końcu nie zaciągnięto). Jednocześnie zebranie postanowiło uregulować własność nieruchomości synagogi na imię „zebrania członków synagogi w mieście Łodzi przy ulicach Promenadowej i Zielonej” zgodnie z paragrafem pierwszym statutu[84], który wyraźnie stwierdzał, iż:

Zgromadzenie członków synagogi, zadaniem i celem którego jest utrzymywanie synagogi i odprawianie w niej modłów ogólnych i obrzędów religijnych podług rytuału religii mojżeszowej, składa się obecnie z osób, które przyjęły udział w sporządzeniu pełnomocnictwa [...] służącego za podstawę do aktu niniejszego; na przyszłość zaś powiększać i wznawiać się będzie przystępującymi do Zgromadzenia nowymi członkami. Obecnym uczestnikom tytuł na członka Zgromadzenia Synagogi nadają zadeklarowane przez nich w całości lub w części już uiszczone ofiary pieniężne, dzięki którym została uskuteczniona budowa świątyni. Za ofiary te, ci członkowie o ile w zupełności zobowiązania swe już spełnili, nabyli prawo dziedzicznego posiadania miejsc w synagodze. W przyszłości zaś z prawa na członka Zgromadzenia Synagogi korzystać będzie każdy nabywający miejsce dziedziczne w synagodze czy to drogą kupna, czy też drogą spadku na zasadzie obowiązujących u  nas ogólnych praw o spadkach po wieczystodziedzicznym posiadaczu, czy też wreszcie drogą długoletniej dzierżawy (nie mniej, niż na lat 5)[85].

Z powyższych sformułowań wynika, że założyciele synagogi zastosowali się do polecenia władz carskich – uregulowania zagadnienia na gruncie prawa cywilnego: utworzyli szczególnego rodzaju spółkę (konsorcjum), mającą na celu wspomniane już „proste używanie rzeczy, polegające na korzystaniu z niej w naturze”, dopuszczalną przez obowiązujące wówczas prawo[86]. Udziały w niej nazwano „ofiarami”, zapewne ze względu na specyficzny przedmiot spółki, jednak z kontekstu wynika jednoznacznie ich cywilnoprawny, nie filantropijny charakter – w zamian za nie uzyskiwano wiele uprawnień[87], począwszy od dziedzicznego prawa posiadania ławki w synagodze, po prawo wybierania i udziału we władzach synagogi – Ogólnym Zebraniu Członków Synagogi i, wybieranym przez niego, Komitecie Synagogi.

Dla kontroli praw poszczególnych osób paragraf dwudziestry szósty statutu przewidywał stworzenie quasi-hipotecznej księgi, prowadzonej równolegle przez Komitet Synagogi i notariusza:

Stosownie do planu wewnętrznego urządzenia synagogi, zaprowadzoną będzie podług ustanowić się mającej formy księga, opatrzona pieczęcią Prezesa Komitetu dla zapisywania wszystkich miejsc na własność odstąpionych z wymienieniem numeru i kategorii miejsca, imienia i nazwiska posiadacza, a także sumy za jaką miejsce odstąpiono. Akt nabycia miejsca na własność rejestrowany będzie w powyższej księdze na posiedzeniu Komitetu i podpisany przez wszystkich członków obecnych na posiedzeniu[88].

 Księga ta, mogąca być bardzo ciekawym źródłem zarówno do dziejów samej synagogi, jak też łódzkiej burżuazji wyznania mojżeszowego, niestety zaginęła. W zbiorach Muzeum Historii Miasta Łodzi zachowała się jedynie kopia wypisu z protokołu posiedzenia Komitetu Synagogi w 1892 r., stanowiącego „tytuł prawny do dziedzicznego zajmowania” dwu miejsc w synagodze i zawierającego informację, że wspomnianą „księgę wieczystą” synagogi prowadził wówczas łódzki notariusz Józef Grabowski   [89]. Podobne księgi, nazywane czasem jednoznacznie „hipotecznymi”, prowadzone były również w synagogach gminnych[90]. Istotną różnicę stanowiło przekazanie przechowywania ich kopii „osobie wiary publicznej” – chrześcijańskiemu notariuszowi, co może świadczyć o traktowaniu prawa do ławki w synagodze jako wartości bardziej majątkowej[91], niż religijnej.

Wykończony budynek przedstawiał się niezwykle okazale, zaś ówczesna prasa oceniała jego walory architektoniczne wyżej od warszawskiej synagogi reformowanej na Tłomackiem (następczyni synagogi na Daniłowiczowskiej), na której wzorowali się twórcy łódzkiej wspólnoty „Żydów postępowych”[92]. Historyk sztuki opisuje gmach nowej synagogi następująco:

Synagoga [...] zakomponowana została jako trzynawowa pseudobazylika z transeptem i ryzalitami w części frontowej. Od wschodu nawy zakończone zostały absydami: dużą półkolistą w centrum, na zewnątrz o zarysie trójbocznym, i mniejszymi zamkniętymi wielobocznie po bokach. Ten schemat kompozycyjny wyraźnie nawiązywał do romańskich bazylik francuskich. Również formy zewnętrznej architektury nawiązywały do romanizmu, głównie niemieckiej proweniencji. W fasadzie dominował ryzalit partii środkowej z podwójnym arkadowym otworem drzwiowym, przedzielonym kolumienką, poprzedzonym schodami. Powyżej umieszczono duże arkadowo zamknięte okno w płycinie; środkowy ryzalit zamknął górą trójkątny szczyt. Partię frontową wieńczyła, nieco cofnięta, wyniosła ośmioboczna kopuła. Małe wieżyczki z kopułami pojawiają się także na narożach środkowej części fasady oraz ponad ryzalitami bocznymi od frontu, jak i w części tylnej. Łącznie więc budowlę ozdabiało siedem kopuł, którym blasku dodawały złote pasy. Elewacje budowli urozmaicały wąskie przypory, arkadowe fryzy półkoliście zamknięte otwory okienne, a wieńczyły profilowane gzymsy.

Wnętrze synagogi otrzymało bogaty wystrój o orientalnym charakterze z barwnymi polichromiami i mozaikami pokrywającymi ściany i sklepienia. Empory dla kobiet obiegające wnętrze z trzech stron wsparte zostały na podkowiastych arkadach. Aron Hakodesz usytuowany w zamknięciu głównej absydy otrzymał bogatą oprawę architektoniczną z niszą ujętą łukiem podkowiastym, a wieńczyła go kopuła. Bimę umiejscowiono na osi przy barierce oddzielającej nawę główną od podwyższonej estrady w części absydialnej, odpowiadającej chórowi kościołów chrześcijańskich[93].

Na początku września 1887 r. odbyła się uroczysta inauguracja działalności nowej synagogi:

Wspaniały gmach nowej świątyni otrzymał strój świąteczny – krzewy i kwiaty egzotyczne zapełniły plac, a przy balustradzie żelaznej, na zgrabnych palikach, rozwieszono chorągwie i festony dookoła świątyni.

O 4 popołudniu, wewnątrz Synagogi zajęte już były wszystkie miejsca, przeznaczone dla publiczności, na dole i na galerach. W godzinę później nadjechał J. W. naczelnik gubernii z p. wice-gubernatorem i gośćmi z Piotrkowa, przybyli także przedstawiciele władz miejscowych. Przy głównych drzwiach powitany został p. naczelnik guberni przez komitet budowy, którego prezes I. K. Poznański    wygłosił stosowną przedmowę, podając p. gubernatorowi klucze do synagogi na aksamitnej poduszce. Po otwarciu drzwi, za p. gubernatorem weszli do wnętrza inni dostojni goście, a gdy zajęli swoje miejsce – rozpoczęła się właściwa ceremonia inauguracyjna, zakończona polskim kazaniem dr Klügera    i hymnem narodowym, odśpiewanym przez chóry synagogi z towarzyszeniem orkiestry. Po skończeniu uroczystości, obecni z p. naczelnikiem guberni na czele, zapisywali się do pamiątkowej księgi.

[...]

Około godziny 7 wieczorem, z okazji otwarcia nowej synagogi, dany był obiad w sali koncertowej Fogla. Pierwszy toast wzniósł j. w. naczelnik guberni na cześć Najjaśniejszego Pana, drugi, za zdrowie J. E. Głównego naczelnika kraju, wzniósł p. wice-gubernator, a trzeci za zdrowie naczelnika guberni, wzniósł p. prezydent miasta. Później nastąpiły liczne toasty: za zdrowie p. wice-gubernatora, za pomyślność gminy izraelskiej, z podziękowaniem dla gości z Piotrkowa, w ręce przewodniczącego komitetu budowy p. I. K. Poznańskiego, za pomyślność miasta, przemysłu i wiele innych toastów. J. W. naczelnik guberni wysłał okolicznościowy telegram na ręce J. E. głównego naczelnika kraju.

Sala koncertowa przystrojona była dokoła kwiatami, tak samo schody główne. Po obu stronach sali, na głównych filarach umieszczone były portrety: spoczywającego w Bogu Cesarza Aleksandra    II i Najjaśniejszego Pana Aleksandra    III.

Osób zaproszonych było na obiedzie około 180. Oprócz dostojnych gości z Piotrkowa przybyli na uroczystości redaktorowie pism: „Izraelity”, i „Hakfiro” [„Hacefira”] z Warszawy. Uczta trwała do godziny 10 wieczorem; poczym przedstawiciele władz miejscowych, łącznie z członkami komitetu odprowadzili do dworca kolei żelaznej odjeżdżającego p. naczelnika guberni i gości piotrkowskich[94].

W tym, celowo zacytowanym tak obszernie, dziennikarskim opisie nie ma żadnej wzmianki o udziale przedstawicieli Dozoru Bóżniczego, szczególnie zaś dziwi brak łódzkiego „urzędowego” rabina, E. Ch. Majzla. Jak można przypuszczać, cała uroczystość, podobnie jak nowa synagoga, została potraktowana przez łódzkich ortodoksów, stanowiących większość żydowskiej ludności Łodzi, nieprzychylnie. Szczególnie rażący musiał być dla nich udział w uroczystości religijnej wyznawców innej, głównie prawosławnej, wiary, a także sposób odprawiania nabożeństwa i wygłoszenie – wzorem innych polskich synagog reformowanych – „kazania” w języku polskim.

„Dziennik Łódzki” tak komentował otwarcie synagogi:

Fakt to niewątpliwie pocieszający, że liczba postępowych Izraelitów w Łodzi jest tak znaczną, że powagą swą przeprowadziła dzieło godne uznania. Przed laty 20. kamieniami może obrzuconoby śmiałków, którzyby usiłowali zaprowadzić reformę w sposobie odbywania nabożeństw. Dziś te same tłumy błogosławić będą inicjatorów i wykonawców za to, że obrządki ich wiary spełniane będą z większą powagą i uroczystością, że cisza, tak bardzo sprzyjająca skupieniu ducha, zapanuje w świątyni – odtąd już mającej taki sam do tego tytuł jak i świątynie innych wyznań.

Poświęcona wczoraj świątynia izraelska przy ulicy Spacerowej, jest nadto faktem ogólnej doniosłości społecznej. W Łodzi pod względem zapatrywań na religijne obrządki Izraelitów można się było spotkać z pojęciami średniowiecznymi [...] Te niedorzeczne poglądy ustąpią miejsca racjonalniejszym zapatrywaniom. Ludność nie żydowska będzie miała niemal codzienną sposobność przekonania się, że obrządki żydowskie nie zasługują zgoła na lekceważenie lub pośmiewisko, jakimi je otoczyło zakorzenione uprzedzenie, wywołane po części hałaśliwym zachowywaniem się Izraelitów w domach modlitwy.

Innowiercy, tak bardzo skłonni do przedrzeźniania i wyszydzania kultu żydowskiego, nabiorą przekonania, że kult ten równym, jak i inne, cieszyć się powinien szacunkiem. Mamy bowiem nadzieję, że z kazalnicy nowej świątyni dadzą się słyszeć mowy, które nie tylko Izraelitów, ale i innowierców objaśnią o znaczeniu obrządków, że one wykorzenią mnóstwo uprzedzeń, a przez to może i obudzą sympatię dla współobywateli naszych, odmiennych wyznaniem, lecz równych nam w poczuciu człowieczeństwa[95].

W roku 1888 miano zatwierdzić etat kasy bóżniczej na lata 1888-1890. W celu (jak to wynika z późniejszych informacji źródłowych)[96] zmniejszenia konfliktu między odprawiającym modły poza synagogą przy ul. Spacerowej kantorem tejże synagogi a ortodoksami, członkowie Komitetu Synagogi, sprawujący jednocześnie funkcje członków Dozoru Bóżniczego[97], postanowili nadać kantorowi synagogi reformowanej charakter „urzędowy” dzięki zatrudnieniu go na etacie Dozoru. W zamian synagoga miała być dostępna w uroczyste święta dworskie ogółowi żydowskich mieszkańców Łodzi. Takie rozwiązanie nie znalazło jednak uznania władzy nadzorczej Dozoru – Prezydenta m. Łodzi, który stwierdził, że:

Otwarty w zeszłym roku nowy dom modlitwy na ul. Spacerowej, którego dotyczy wydatek 600 rbs na utrzymanie III kantora, umieszczony w projekcie etatu, pokrywany z ogólnych sum ze składki gminy żydowskiej, wybudowany został przez bogatych Żydów wyłącznie dla ich korzyści i zgodnie z ich poglądami religijnymi [...] Dlatego uważam, że sprawiedliwym by było koszty 600 rbs na utrzymanie kantora rozłożyć wyłącznie na twórców tego domu [modlitwy][98].

Podobny pogląd podzielały władze gubernialne[99], w rezultacie czego zatwierdzony projekt etatu bóżniczego pozycji takiej już nie zawierał[100]. Ostatecznie projekt częściowego opłacania kantora przez Dozór Bóżniczy został zrealizowany[101], choć suma ta nie była wyszczególniana w sposób jawny w budżetach Dozoru (nastąpiło to w 1889 r. w rezultacie zaangażowania kantora synagogi Hilela Altermana    na stanowisko II kantora bóżniczego)[102].

4 czerwca 1888 r. Prezydent m. Łodzi przekazał „do wiadomości” żądaną przez władze gubernialne kopię aktu notarialnego[103], co zakończyło wszystkie czynności urzędowe związane z powstaniem synagogi. Komitet Synagogi dążył mimo to do uznania jej przez władze rosyjskie za równorzędną głównej synagodze gminnej na Wolborskiej. W 1894 r. Komitet zwrócił się do Policmajstra m. Łodzi[104], aby kontaktował się z nim bezpośrednio w sprawie „oficjalnych obrzędów religijnych”[105], czyli prowadzenia ksiąg stanu cywilnego. Jednak Gubernator Piotrkowski (Konstantin Miller   ) wyjaśnił, że choć synagoga nie znajduje się pod zarządem Dozoru Bóżnicznego, to jednak akty stanu cywilnego powinny być sporządzane dla jej członków – podobnie jak dla członków innych domów modlitwy – przy współudziale urzędowego rabina Łodzi[106].

W latach następnych synagoga prowadziła działalność zupełnie niezależną od gminy. O trosce o zachowanie niezależności świadczy fakt, iż obawy części członków Zgromadzenia Synagogi zaczęło budzić przeznaczanie 600 rubli srebrem z funduszy bóżniczych dla kantora. Członkowie Komitetu Synagogi musieli wyjaśniać szczegółowo, że jest to zapłata za to, iż „w dniach galowych dworskich” synagoga była otwarta „dla ogółu gminy, a w szczególności dla uczącej się młodzieży” oraz odprawiano w niej „solenne nabożeństwa za Najjaśniejszych Państwa i Cesarską Rodzinę”, a nie przejaw zależności od władz gminy żydowskiej[107]. Całkowita odrębność synagogi od Dozoru Bóżniczego uznawana była zarówno przez władze gubernialne[108], jak też przez sam Dozór, który w 1904 r. wyraźnie stwierdził, że „komitet Synagogi nie znajduje się w jakiejkolwiek zależności od Dozoru”[109].

Zgromadzenie Członków Synagogi prowadziło działalność filantropijną również całkowicie niezależnie od Dozoru Bóżniczego. W 1888 r. nabyło ono – ze składek swoich członków – od małżeństwa Milkerów    nieruchomość przy ul. Zachodniej (nr hipoteczny 36) celem przeniesienia tam szkoły religijnej „Talmud-Tora” oraz mających ewentualnie powstać nowych instytucji oświatowych dla biednych dzieci żydowskich[110]. Przez ponad 10 lat Komitet Synagogi sprawował opiekę nad szkołą, która szybko zaczęła przekształcać się w szkołę zawodową[111]. Po utworzeniu Łódzkiego Żydowskiego Towarzystwa Dobroczynności, które powstało na mocy decyzji ministra spraw wewnętrznych z 22 czerwca 1897 r., władze synagogi przekazały mu posesję przy ul. Zachodniej 20 oraz nadzór nad szkołą. Dalsze dzieje szkoły wykraczają poza zakres niniejszego opracowania[112].

Kantorem synagogi od chwili jej powstania był wspomniany wcześniej H. Alterman    (1849-1934). Urodził się w Rosji, przed przybyciem do Łodzi był chazanem w Nikołajewsku. „Hilel Alterman    obdarzony [był] wspaniałym barytonem o wysokim, silnym ‘a’. Był wielkim znawcą wszelkich wzorów melodycznych liturgii żydowskiej i wybitnym interpretatorem jej tekstów”[113].

Z początkiem XX w. wpływy w synagodze reformowanej zaczynają zdobywać syjoniści; szczególnie od momentu, gdy kaznodzieją został jeden z pionierów syjonizmu na ziemiach polskich, dr Izrael Jelski   . Zewnętrznym przejawem wypowiedzenia się przeciwko asymilacji w kierunku polskości była – wspierana przez łódzkich zwolenników syjonizmu – niechęć do głoszenia kazań w języku polskim[114]. I. Jelski w 1907 r. był jednym z założycieli Żydowskiego Towarzystwa Terytorialno-Syjonistycznego[115].

W 1908 lub 1909 r. na stanowisko kaznodziei mianowano dra Markusa Braudego   . W dziejach synagogi był on najwybitniejszą postacią spośród osób, zajmujących to stanowisko. M. Braude urodził się 14 grudnia 1869 r. jako potomek starej rabinackiej rodziny. W linii męskiej wywodził się od Abrahama Braudego   , rabina w gminach czesko-morawskich, a następnie we Frankfurcie i Metzu. Ojciec M. Braudego, Lajb   , był rabinem lwowskim; podobnie dziadek ze strony matki, Hirsz Ornstein   . Genealogia tej rodziny sięgała XVI wieku i obejmowała kilkunastu rabinów, wśród nich kabalistę Eliasza Bal Szema    z Chełmna, według legendy twórcę Golema, ożywianego przez kawałek papieru z wypisanym tetragramem oraz Cwi Aszkenazego   , rabina w Altonie, Amsterdamie i we Lwowie.

M. Braude    otrzymał we Lwowie staranne wykształcenie religijne. Tam także ukończył gimnazjum. Już w tym czasie związał się z powstającym ruchem syjonistycznym. Następnie studiował filozofię w Berlinie i Freiburgu (m.in. u Wilhelma Diltheya   ), a także ukończył seminarium rabinackie Azriela Hildesheimera    w Berlinie. Po powrocie do Galicji czynnie uczestniczył w tworzeniu Organizacji Syjonistycznej Galicji Wschodniej. Brał udział w obradach I Kongresu Syjonistycznego w Bazylei (1897). W 1900 r. został rabinem w Stanisławowie[116].

Po przybyciu do Łodzi podstawowym polem działalności Braudego stało się szkolnictwo żydowskie. To dzięki jego inicjatywie utworzone zostało w 1912 r. Towarzystwo Żydowskich Szkół Średnich – instytucja, której celem było kształcenie elity syjonistycznej[117].

Synagoga uległa pewnemu uszkodzeniu podczas działań wojennych w 1914 r., kiedy to niemiecki pocisk artyleryjski uderzył w sąsiadującą z nią posesję na Zielonej 6. Odłamki pocisku oraz siła wybuchu spowodowały m.in. potłuczenie szyb (w tym trzech witraży), uszkodzenia dachu i sztukaterii, a także „ołtarza głównego” i tynków wewnątrz budynku[118].

Podczas I wojny światowej – co najmniej od 1916 r. – przewodniczącym Komitetu Synagogi był Stanisław Jarociński   [119]. Od 1917 r. Komitet oficjalnie zaczął otrzymywać subsydia dla swego kantora z kasy Gminy Wyznaniowej. Początkowo było to 540 marek polskich[120], w 1918 r. – 2.550[121]. Na 1919 r. preliminowano 1700 marek polskich[122], co nie wyrównywało jednak powstałych zaległości[123]. W zamian Komitet Synagogi urządzał nabożeństwa z okazji polskich świąt narodowych; np. w 1917 r. „kaznodzieja synagogi p. Braude    wygłosił mowę okolicznościową, przyjętą oklaskami. Na zakończenie odśpiewano Boże coś Polskę, a chór syjonistyczny wykonał śpiewy hebrajskie”[124].

Z chwilą odzyskania przez Polskę niepodległości Komitet Synagogi podjął działania zmierzające do uzyskania dla swego kaznodziei prawa udzielania ślubów – na wzór synagogi warszawskiej[125]. Opór miejscowej ortodoksji był jednak zbyt silny, aby sprawę przeprowadzić pozytywnie. Rabinat gminy żydowskiej uważał, że przyznanie takich uprawnień może „wywołać zaognienie i tak już zaostrzonych stosunków w chwilowo rozszczepionej gminie naszej”[126]. Sprawa ta, mimo zwrócenia się do instancji nadrzędnej (Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego), nie została załatwiona pozytywnie[127].

Fakt całkowitej niezależności synagogi spowodował brak materiału źródłowego do bardziej szczegółowego przedstawienia jej dziejów w okresie międzywojennym (cała dokumentacja spłonęła wraz z budynkiem w listopadzie 1939 r.). Możemy jedynie stwierdzić, że synagoga działała na dotychczasowych zasadach; wydzierżawiano miejsca niebędące własnością wieczystych posiadaczy, angażowano kantorów, nie wpuszczano do synagogi osób niemających wykupionego miejsca[128]. Nadal też Komitet Synagogi urządzał nabożeństwa z okazji uroczystości państwowych, również dla młodzieży szkolnej[129]. Np. 22 stycznia 1938 r. odbyło się uroczyste nabożeństwo z okazji rocznicy wybuchu powstania styczniowego, podczas którego kaznodzieja nawiązał do tradycji współpracy polsko-żydowskiej, przeciwstawiając ją rosnącej wówczas fali antysemityzmu[130]:

 

Po odśpiewaniu modłów przez chór, rabin dr M. Braude wygłosił okolicznościowe kazanie. Mówca podkreślił wysoki idealizm i prawdziwy patriotyzm bojowników z roku 1863. Żydzi – wywodził mówca – brali czynny udział w powstaniu, bo Żydzi zawsze dążą do wolności i sprawiedliwości. I w wyzwolonej Polsce wzniosłe te zasady przezwyciężą hasła nienawiści i eksterminacji[131].

Prawdopodobnie Gmina Wyznaniowa Żydowska nadal opłacała – przynajmniej częściowo – koszty organizacji tych uroczystości. (tak bowiem można zinterpretować udokumentowaną w budżetach gminy wypłatę sumy, początkowo 20 zł[132], potem 35 zł miesięcznie, osobie, jak się wydaje, identycznej z kantorem synagogi przy ul. Zielonej)[133].

Przez cały czas właścicielem posesji, na której mieściła się synagoga, było, działające na dotychczasowych zasadach, Zgromadzenie Członków Synagogi (w niektórych źródłach jako właściciel określony jest Komitet Synagogi)[134].

M. Braude    pełnił funkcję kaznodziei przez cały okres międzywojenny, zaś jego kazania, wygłaszane wspaniałą polszczyzną, przyciągały szerokie rzesze wiernych[135]. Duże zasługi położył dla zorganizowania Instytutu Nauk Judaistycznych w Warszawie. Stale zaangażowany był w działalność partii syjonistycznej, m.in. w roku 1919 był członkiem delegacji Żydów polskich na Konferencję Pokojową w Paryżu, należał do władz centralnych partii i z jej ramienia piastował mandat senatora Senatu I Kadencji (1922-1927)[136]. Działał też aktywnie w łódzkiej loży paramasońskiej organizacji „B’nei B’rith”[137], powiązanej z ruchem syjonistycznym.

Sama synagoga pozostawała w kręgu wpływów asymilatorów i syjonistów. Odbywały się w niej nabożeństwa i uroczystości organizowane przez to ostatnie ugrupowanie polityczne; np. 28 lipca 1929 r. – specjalne uroczyste nabożeństwo żałobne z okazji rocznicy zgonu Teodora Herzla   [138], zaś 29 sierpnia 1929 r. nabożeństwo ku czci ofiar terroru arabskiego w Palestynie[139].

Ówczesny mieszkaniec Łodzi, Karol Weksler, tak opisuje działalność synagogi:

To była olbrzymia, piękna synagoga. Ona różniła się nie tylko wyglądem zewnętrznym. To była synagoga postępowa. Nie było tam Żydów z brodami i pejsami, tylko przychodzili bardziej postępowi Żydzi zasymilowani, burżuazja żydowska, fabrykanci. Tam wygłaszano kazania nie po hebrajsku, tylko po polsku. No i to była synagoga, gdzie młodzież z żydowskich szkół przychodziła w polskie święta narodowe. 11 listopada wszystkie szkoły szły do tej synagogi. Byłem tam kilka razy. Raz, kiedy umarł Piłsudski[140].

W roku 1939[141] w skład Komitetu Synagogi wchodzili: przewodniczący – Ludwik Cukier   , właściciel domu przy ul. Kościuszki 24; sekretarz – adwokat Stanisław Dobranicki    (zam. przy ul. Cegielnianej 45, zmarły na początku 1940 r.), członkowie – przemysłowcy Jakub Kamiński (zam. przy ul. Nawrot 4)    i Oskar Kon, właściciel Widzewskiej Manufaktury (zam. przy ul. Targowej 61)[142].

Po zajęciu Łodzi przez wojska niemieckie, w październiku 1939 r., synagogę, podobnie jak pozostałe żydowskie domy modlitwy i inne organizacje żydowskie, włączono do gminy wyznaniowej[143]. Jednak już w listopadzie 1939 r. została spalona przez Niemców[144]. Podpalenie synagogi tak opisuje naoczny świadek, polski robotnik:

Nie mogę też o tym zapomnieć, jak Niemcy podpalili synagogę przy ulicy Zielonej. Było rano, przed siódmą. Szedłem jak zwykle do roboty ulicą Zachodnią. Przy ulicy Więckowskiego stał szpaler gestapowców; którzy kierowali przechodniów w tę ulicę. Gdy ktoś okazał dowód; że mieszka na Zachodniej, przepuszczali go. Byłem ciekaw, co to może być, wziąłem więc swój dowód w rękę i idę wprost na gestapowców. Nie oglądali dokładnie dowodu i tak udało mi się z innymi przejść do Zielonej, obstawionej żandarmerią i wojskiem. Zatrzymałem się nie dowierzając własnym oczom. Cała synagoga była w płomieniach. Z głębi murów dochodziły ludzkie jęki, nie trudno było odgadnąć, kto wzywał litości, kto jej nie okaże. W tej chwili otrzymałem cios bykowcem i nie czekając na drugi, co tchu biegłem w stronę ulicy Wólczańskiej. Kiedy skręciłem w lewo, wiedziałem, że jestem już bezpieczny. Na plecach czułem tylko jeszcze dotkliwy ból od uderzenia[145].

 Rozbiórkę budynku zakończono wiosną 1940 r. Na pustym placu w późniejszym okresie wykopane zostały rowy przeciwlotnicze (istniały na pewno w listopadzie 1944 r.)[146]

Obecnie na terenie posesji znajduje się parking.

Przypisy